Who am I?!? Nie wiem co się dzieje. Serio moja głowa nie może tego ogarnąć. I got a car. A fricking car. Like what?!!?!?? Nie rozumiem czym jest życie. Czuje się tak...dorosło? Nie wiem, nie mogę tego przetworzyć. Jak co ku...?! No wiecie, tak o dostałam sobie samochód, czym jest moje życie. Dobrze będzie jak się nie zabije. No bo serio, widzicie mnie za kierownicą, bo ja siebie nie. Oczywiście, chcę mieć, prawo jazdy, no i samochód, który już mam, no ale jakoś jestem przerażona myślą o kierowaniu nim. W ogóle do tego wszystkiego idę w środę otworzyć konto w banku. Jeśli to nie jest dorosła rzecz do zrobienia to nie wiem. Czuje się staro. Będę płacić kurcze ubezpieczenie za samochód. Jak, naprawdę nie wierzę. To chyba oznacz, że moje dzieciństwo oficjalnie dobiega końca. Sad face.
Nie no nie pojmuje, leży koło mnie kluczyk do samochodu. MÓJ kluczyk do MOJEGO samochodu. Nie to nie możliwe. Gdzie jest moje dzieciństwo ja się pytam?!?! Przecież jak mam tylko 10 lat. I'm fucking kid, what. Nie moja głowa nie może tego przetworzyć. Nie wierzy w to. Co następne, pójdę do pracy. O sorki, już pracuje. Praca, samochód, konto bankowe. Aby mieszkania mi brakuje i podatków. Ale tego nie chce. Znaczy się podatków, bo jeśli ktoś mi chce ofiarować mieszkanie to przyjmę. Call me. Jedyną, rzeczą która mi w tym przeszkadza jest to, że będę musiała płacić to durne ubezpieczenie, które jest strasznie drogie w Anglii, bo jakieś 60 funtów za samochód osoby uczącej się, a potem jak zdam (jeśli zdam) to ponad stówkę miesięcznie. Więc to mi się nie uśmiecha, no ale takie życie. O kurcze. Właśnie sobie coś uświadomiłam, Monika powiedziała kiedyś, że dorośli zawsze mówią "No i tak to jest" ja już zaczęłam tak mówić. Ok jestem stara. To takie przykre. Ale cóż poradzić. No więc, trzymajcie kciuki, że się nie rozjebie gdzieś tym samochodem, bo będzie nie miło. I tak. Chciałam napisać o tym co się u mnie dzieje, bo nie wiem, czuje, że ten blog to taki mój pamiętnik, więc uznałam, że powinnam więcej tu pisać o swoim życiu co się u mnie dzieje i w ogóle, bo za kilka lat fajnie będzie poczytać i zobaczyć moje opinie i co się u mnie działo kiedy miałam te 17 czy ileś lat.
W ogóle jestem z siebie dumna dzisiaj, bo zadzwoniłam, dzisiaj do banku i się umówiłam na appointment (i jeszcze dobrze to napisał, o yeah), sama po angielsku. Czuje, że podszkoliłam ostatnio swój angielski i bardzo się z tego cieszę, bo jak by nie patrzeć to jestem w Anglii i zostanę to przez przynajmniej 5 lat, bo na pewno pójdę tu na studia. Mam postanowieni, a raczej, nie wiem jak to nazywać, w każdym razie coś takiego, że chcę mieć bardzo dobry angielski zanim pójdę na studia, bo wiadomo, że tam już nie będzie tak łatwo, nie będą tacy wyrozumiali, że o Polka, i zapewne nie będzie Polaków, no więc będę zdana sama na siebie. Dlatego trzeba wziąć los w swoje ręce i polegać tylko na sobie. Boże jaka ja dziś mądra jestem. W ogóle (wiem, że użyłam tego zwrotu już za dużo razy, ale...)mam na biurku od 3 tygodniu całą kupkę książeczek (prospectus) z uniwersytetów, to chyba też się zalicza, do "rzeczy dorosłych, które ostatnio robię", myślę studniach i zaczynam wybierać, gdzie chce iść. No więc tak, nie mam pojęcia czym się stało moje życie, gdzie są latki barbie i beztroskość. No ale tym się obecnie zajmuje. I naprawdę mam tak mało czasu na wszystko nie wiem jak w to jeszcze zmieszczę robienie prawa jazdy, zwłaszcza, że zbliżają się egzaminy. Ale dobra koniec tych pogaduszek. Uciekam, do usłyszenia następnym razem ziomki i królisie (nie pytajcie).
Love always,
Maragret