środa, 25 grudnia 2013

25.12.13 - Życie - dożywot­nia ka­ra śmierci

Niektórzy widzieli słońce. 
Niektórzy widzieli dym.
Niektórzy słyszeli wystrzał.
Niektórzy napięli łuk.

Widziałam słońce, które dawało nadzieje. Widziałam dym, który spowijał wszystko w ciemności. Słyszałam wystrzał, który skazywał. Napięłam łuk gotowa do walki.

Niektórzy są daleko
Niektórzy szukają złota
Jakiś smok do zgładzenia
Mamy nadzieje, że niebo jest na końcu drogi.

Jestem daleko, tak daleko, że już nikt nie może do mnie dotrzeć. Szukałam złota, szukałam nadziei, spełnienia marzeń. Zawsze stawała na drodze jakaś przeszkoda, która nie pozwalała dotrzeć do końca drogi.

- Czy jest coś gorszego niżeli śmierć?
- Życie, jeśli pragniesz umrzeć.

Pogodziłam się ze swoim życiem, uznałam, że nic nie mogę na to poradzić. Zaczęłam nawet czerpać z niego radość. Dlatego wszystko znów musiało się spieprzyć popsuć. Musieli zabrać mi nadzieje. Zabrać wszystko co wywalczyłam. Straciłam sens straciłam...

Niektórzy myślą, że mogę żyć w samotność,
 że nie potrzebują nikogo, ale się mylą.

Tylko w samotności jestem sobą. Tylko wtedy nie nakładam żadnej maski, nie udaje, że ufam ludziom, których nie znam, że cieszy mnie ich obecność, że rozśmieszają ich słowa. Ale nie mogę się ich pozbyć, zawsze są ze mną. Nigdy nie jestem samotna. Wciąż widzę ich w moich myślach. To oni są moimi całymi myślami, moim życiem.

Nie potrafię kochać. Już nie. Nie wiem co to zmieniło, ale po prostu wiem, że tak jest. Chyba zbyt wiele, razy życie mnie złamało, żebym mogłam zaufać komuś, a miłość to zaufanie. To zrozumienie, którego nigdy nie dostaje i nie daje. Widzę ich, kocham ich, ale... To nie jest miłość. To nie miłość, kiedy nie możesz tego wymówić, to nie miłość, kiedy odrzucasz te osoby, widząc, że nie możesz i nie potrafisz im ofiarować absolutnie niczego. 
Ale to nie zmienia fakt, że udaje. Mówię kocham do rzeczy, ale nigdy do osób. Że uśmiecham się, kiedy ktoś mówi, że jestem dla niego ważna, bo nie potrafię nic odpowiedzieć, potrafię tylko ofiarować fałszywy uśmiech. (o ile ich wyznania są prawdziwe).

Trzeba jednak przypominać sobie te krótkie chwile, kiedy byliśmy szczęśliwi, w najgorszych momentach, aby nie zwariować.


Love always, 
Margaret

poniedziałek, 9 grudnia 2013

3.12.13 - Who you think you are?

Istnieją dobrzy ludzie. Ludzie, którzy rzeczy takimi jakimi są, którzy nie odbierają sobie tego wzroku. Widzą zło, ale widzą również dobro, jak jaśniejący promyk na dni oceanu. Pomagają, chociaż Cię nie znają. Po prostu Cię rozumieją. Rozumieją często to czego ty sam nie rozumiesz. Rozumieją często lepiej od twoich bliskich.
Wystarczy naprawdę mały gest, czy to pogodny, nieśmiały, dziękujący uśmiech, czy zwykłe słowa. To sprawia, że na chwilę zapominasz co robisz, zapominasz co Cię dręczy i przez tą chwilę jesteś po prostu szczęśliwy. Zaczynasz wtedy wierzyć, dostrzegać rzeczy, które Cie otaczają. Zaczynasz się zastanawiać, dlaczego ta osoba to robi, co nią kieruje? A co jeśli nie ma odpowiedzi na to pytanie, jeśli odpowiedz to, że są oni po prostu dobrzy.
Zastanawiałeś się kiedyś, co byś zrobił inaczej, gdybyś wiedział kim jest dana osoba, co byś dla niej zrobił, jak byś się wobec niej zachowywał? Te osoby tego nie wiedzą, ale pomimo robią to co robią i o to właśnie chodzi, a co jest najbardziej zadziwiające nie uznają tego za coś wyjątkowego.
Zadziwiające jest jeszcze bardziej to, że to oni zazwyczaj doznają największego zła. Najbardziej cierpią.
To właśnie sprawia, że coraz częściej zaczynam wierzyć w ludzkość, w to, że nie zostali już sami..., no właśnie sami, kto? Jak można nazwać takich ludzi, ludzie, którymi być może jesteśmy, ludzi, którymi inni myślą, że jesteśmy?
Dziś jestem pewna jednej rzeczy. Rzeczy, która może być błaha, dla innych śmieszna i oczywista, lecz ja dopiero teraz ją dostrzegłam i w jakiś sposób zmieniła ona moje życie.

Istnieją ludzie dobrzy.

Love always,
Margaret

sobota, 23 listopada 2013

21.11.13 - Rok

Rok. Minął już równo rok. Jestem starsza o rok, ale czy mądrzejsza?  Ale czy się zmieniłam? Czy wciąż jestem tą samą smutną dziewczynką, co rok temu? Czy moje życie jest takie jak sobie je wyobrażałam?
Szesnaście to ważna liczba. Szesnaście to już prawie dorosłość. Otrzymujesz wtedy zaimek pan/pani, zaczynasz podejmować ważne decyzje, "władasz" swoim życiem. Lecz czy liczba może zmienić twoje życie?
Dorosłam, przyznaje. Dostrzegam rzeczy, które były dla mnie obce, dalekie i nieważne.
Zmienił się mój system wartości, wiem co utraciłam i wiem dlaczego i wiem, że to moja wina. Nie obwiniam już innych, teraz ja biorę pełną odpowiedzialność za swoje czynny.
Wiem więcej, ale czym więcej wiem, czym więcej dostrzegam, tym bardziej TO boli. Im więcej się dowiaduje, tym bardziej uważam, że nic nie wiem, tym bardziej czuje, że tu nie pasuję.
Czy to nie powinien być wiek zabaw i szaleństwa, a nie bólu i cierpienia?
Dlaczego nie potrafię się wtopić w społeczeństwo, dlaczego nie potrafię dopasować się do ludzi w moim wieku? Oni mnie nie lubią, za to kim jestem, lecz czy to oznacza, że powinnam się zmienić?
Nie! Nie zamierzam się zmieniać. Możecie mnie lubić taką jaką jestem, albo w ogóle. Niektórzy (bardzo mała liczba osób) lubi mnie taką jaką jestem, dostrzega prawdziwą mnie i to musi mi wystarczyć.
Odeszło to co kochałam i znałam, więc teraz muszę pokonać samą siebie o dostosować się do tego co dostałam. Nic nie dzieje się przez przypadek skora spotkałam tych ludzi, to najwidoczniej pokażą mi oni coś istotnego.
Rok, 53 tygodnie, 365 dni, 12410 godzin, a wydaje się, że ledwo zdążyłam mrugnąć okiem. Zmieniłam się, w niewielkim stopniu, ale jednak, bądź może po prostu odkryłam siebie. Nie ważne co to było, ważne kim teraz jestem. Nie jestem już tą małą, smutną dziewczynką. Jestem silniejsza, wiem, że mam w okół siebie ludzi, którzy mi pomogą. Nie zawsze, lecz prawie, czuje się kochana. Wiem, że nie jestem, bezwartościowa, choć chwilami tak uważam, to jednak zawsze jakaś część mnie podpowiada, że nie jest to prawda.
Jestem ty kim jestem i nie zmienię tego! Rok starsza, czy rok młodsza to nie ma znaczenia, liczy się tu i teraz.

It's time to begin isn't it
I get a little bit
bigger, but then I'll admit
I just the same as I was
Now don't you understand
I'm never changing who I am.


Love always,
Margaret

niedziela, 3 listopada 2013

3.11.13 - Help

Tak bardzo za tobą tęsknię! Nie mogę uwierzyć, że to co miałyśmy tak szybko się skończyło. Nie mogę sobie wybaczyć, że zmarnowałam choćby sekundę obrażając się na Ciebie. Teraz oddałabym wszystko by wrócić, wrócić tam gdzie, wiem, że byłam najszczęśliwsza, choć myślałam, że nienawidzę tego miejsca i tych ludzi, to było to najlepszą rzeczą jaka mnie spotkała. Ty nią byłaś i zawszę będziesz, nawet jak jesteś teraz tak daleko, nawet jeśli nigdy ci tego nie wyjawię, tylko ty mnie utrzymywałaś. Umiałaś sprowadzić na ziemie, dodać mi pewności siebie lub mi ją odebrać kiedy była taka konieczność. Widziałaś mnie słabą, silną, szczęśliwą i w rozpaczy, walczącą i poddającą się. Znałaś wszystkie moje sekrety i nigdy tego nie wykorzystałaś.
Zawsze się zastanawiałam  dlaczego wybrałaś mnie na swoją przyjaciółkę skoro mogłaś wybrać każdego, wszyscy Cie lubili, więc dlaczego ja? Co zobaczyłaś we mnie czego nie zobaczyli inni, czego nadal nie widzą. Przecież nie mogłam Ci nic dać i wiem, że tego nie oczekiwałaś, więc dlaczego?
Teraz czuję jak się oddalasz, jak tracisz zaufanie do mnie, jak nie mówisz mi wszystkiego, jak odległość nas dzieli, a ja płaczę, czując, że odchodzisz, że już prawie odeszłaś. Wciąż się bałam, ze odejdziesz, że znajdziesz kogoś innego, ale nigdy nie dopuszczałam do siebie tej myśli,a teraz nie tylko myśli mnie uderzyła, to naprawdę się stało.
Ja zostałam, czuję się znów taka samotna, nikt ze mną nie rozmawia, nie mam w klasie koleżanek, ostatni raz szczerze się śmiałam w wakacje, kiedy byłam z Tobą.
Widzę jak otacza mnie ciemność. Zaczynam się bać samej siebie, ale jeśli mnie zawołasz to przybiegnę, przybiegnę. Zrobiłabym wszystko żeby znów wrócić do naszej szkoły, ale wiem, że ty tego nie chcesz, bo ty już...nie potrzebujesz mnie. A ja nadal potrzebuje pomocy. Potrzebuję TWOJEJ pomocy.


Margaret

niedziela, 29 września 2013

29.09.13 - I left.

To zabawne jak sobie wyobrażałam życie w mieście. Mieszkanie samej, nową szkołę. To jak bez problemów znajdę przyjaciół, jak w końcu będę sobą. Teraz bym się śmiała, gdybym mogła z tego. Ale nawet to już mi nie pozostało. Wszystko straciło sens. Codziennie to samo pytanie. Po co jeszcze żyje? Wszyscy mówią: Będzie lepiej, poczekaj. Na co mam czekać, nic nie będzie już lepiej, to co było najlepsze już się skończyło. Odeszli ludzie na którym mi zależało, straciłam moje miejsce, straciła to co kochałam. Mówią, że kiedyś TO będę stare dobre czasy, lecz to nigdy nie będą dla mnie dobre stare czasy, dobre czasy już były, choć wcale tak o nich wtedy nie myślałam, teraz to wiem, i oddałam bym dosłownie wszystko, żeby znowu tam wrócić, oddałabym moje życie, które teraz nie ma dla mnie wartości. Nie potrafię się nawet już śmiać, przynajmniej tak, żeby był to szczery śmiech. Wciąż rozmyślam co by było, gdybym miała jeszcze jeden rok w gimnazjum, jak bym to wszystko zmieniła, jak bym wykorzystała każdą jego sekundę, ale to odeszło, a teraz ja odchodzę. Słońce przestaje świecić i ja także, nie zostało już ze mnie nic. Nie czuję się już nawet sobą przy Magdzie, bo ona kocha to co teraz ma, a ja nienawidzę. Jeśli nie czuję się sobą przy Magdzie to nie czuje się sobą przy nikim. A jeśli nie czuję się sobą przy nikim to nie jestem już SOBĄ! Nie należę już do nikogo, nie mam dla siebie wartości, jestem nikim.
Moje karty zostały wymazane, zbyt wiele było na nich rys, jestem teraz pusta, bezpłciowa. A tak wiele czasu zajęło mi znalezienie samej siebie, a teraz odeszłam.

Margaret

piątek, 13 września 2013

13.09.13 - I dream I'm still here

Odeszło, odeszło na zawsze. Utraciłam to, o co tak długo walczyłam, utraciłam wszystko co znałam, a zyskałam okropne nieznane, które boję się poznać, boje się, że będzie straszne, dlatego śnię. Zadurzam się we wspomnieniach, widzę je, krążą wokół mnie, nie opuszczają ani na chwile. Żyje nimi..., bo zniknęliście, zostałam sama. Sama, mała, nieporadna, niedojrzała, niegotowa, na to co już nadeszło, na to co musiałam już zrobić. Wciąż jestem taka mała i nie chcę tego zmieniać, nie chcę dorastać, wręcz przeciwnie, chcę się cofnąć, chcę wrócić, do gimnazjum, do podstawówki, do zerówki. Do czasów, kiedy nie musiałam podejmować tych wszystkich decyzji decydujących o moim dalszym życiu, do beztroskiego czasu, do spędzania całego wolnego czasu z rodziną, do miłości jaką miałam.Ale to już odeszło i nie wróci więcej, nie rodzimy się na nowo, więc będę teraz tylko coraz bardziej ruszała na przód, zamiast na odwrót, nawet jeśli tego nie chcę.
Czuje jak wszystko mi się wyślizguje. Moje marzenia, moje ambicje, moja przeszłość, ja. Wszystko.
Walczę, aby utrzymać się na powierzchni, i aby utrzymać was przy mnie nawet jeśli jesteście daleko, nawet jeśli odchodzicie, znajdujecie kogoś innego na moje miejsce, to ja nigdy nie znajdę nikogo, kto mógłby kiedykolwiek zastąpić miejsce jakie byście pozostawili, więc walczę. Walczę, każdego pojedyńczego dnia, aby czas nas, mnie nie zmazał z moich i waszych kart życia. Lecz wszystko obraca się w proch, razem ze słowami, których nie wypowiedziałam, razem z ludźmi, których nie utrzymałam.


Musing through memories,
Losing my grip in the grey.
Numbing the senses,
I feel you slipping away.
Fighting to hold on,
Clinging to just one more day
Love turns to ashes,
With all that I wish could say...


Every night, I dream you still here.
The ghost by my side, so perfect so clear.
When I awake, you disappear,
Back to the shadows
With all I hold dear.
With all I hold dear.
I dream you're still here...

czwartek, 15 sierpnia 2013

15.08.13 - What if?

Co jeśli byłby to twój ostatni dzień życia? Co jeśli po zmroku zniknąłbyś na zawsze? Co byś zrobił? Co byś powiedział rodzinnie, przyjaciołom wszystkim których znasz? Gdzie byś poszedł? Nad czym myślał? Wyjawiłbyś wszystkie swoje tajemnice, czy zachowałbyś je dla siebie na wielki? Powiedziałbyś co naprawdę myślisz, czy wciąż byś się sztucznie uśmiechał? Zachowywał pozory. Pozory, że jesteś jak wszyscy, że nic cie od środka nie pożera, że czujesz, że już nie żyjesz, że cieszysz się z tego, że w końcu możesz odejść.
Pamiętam, jak lata temu, ktoś mi powiedział, że nigdy nie przestajemy być dziećmi, nie wierzyłam mu wtedy, myślałam jak można cały czas być dziećmi, kiedy jesteś już dorosły. Teraz tyle lat później choć już mam to "naście" lat wciąż jestem dzieckiem i chcę zostać nim na zawsze, ale nie mogę, dlaczego? Bo to jest NIEMOŻLIWE. Czas dorosnąć, bo życie nie pozwoli na to, zmiażdży cię, tak jak mnie.
Myślałam, że to niemożliwe, ale się podniosłam. Jestem nadal tu, w tym samym miejscu, choć już za 2 tygodnie to się zmieni. Dlatego muszę spróbować, SPRÓBOWAĆ jeszcze raz.
Dlaczego nie żyje jak chce?! Dlaczego wciąż oglądam się za siebie, na innych, skoro to moje życie? Dlaczego nie jestem taka jaka chcę, skoro mogę, wystarczy nad tym popracować... chyba.
Dlaczego wciąż myślę, co by było gdyby? I dlaczego są to zawsze jakieś tragiczne scenariusze? Na to pytanie akurat znam odpowiedz. Bo chcę, żeby mnie zapamiętano, myślano o mnie i wspominano mnie. Dlaczego, wszystko jest takie trudne? Dlaczego, drogi którymi wiedzie mnie życie, są takie kręte? Dlaczego mają tyle rozgałęzień ze ślepymi zaułkami?
Mówią, że nadzieja jest jedyną silniejszą rzeczą od strachu, ale co jeśli nadzieja odejdzie, co wtedy uczynić z rozrastającym się i coraz mocniejszym strachem?
Tak wiele pytań tak mało odpowiedzi. Jeśli był by to mój ostatni dzień i tak bym nic nie zmieniła, przeżyłaby go normalnie, nie wyjawiłam by moich sekretów, nie płakałabym, nie uciekłabym. Zostawiłabym tylko krótki list dla tych którzy mnie wspierali, aby im podziękować, nawet jeśli się mylili, nawet jeśli to przez nich płakałam, to powiedziałaby im, że i tak byli dla mnie wszystkim. Że oni pozwolili mi przetrwać,
Ale to nie jest mój ostatni dzień, jest to tylko jeden z tysięcy, które jak sądzę mi zostały, więc muszę nadal próbować, każdego dnie na nowo i na nowo. Próbować, żeby przetrwać.



Love always,
Margaret

sobota, 13 lipca 2013

13.07.13 - Tęsknię

Tatusiu czego cię tu nie ma? Czego wyjechałeś? Zostawiłeś mnie samą? Wróć! Albo zabierz mnie do siebie. Nie chcę tu siedzieć z matką, która uważa, że jestem najgorsza, która nie pamięta, że istnieje, chyba, że czegoś chce, która mnie nie kocha, tylko udaje. Nic dla niej nie znaczę, jestem tylko problemem. Cały czas zadaje sobie pytanie: dlaczego w ogóle jeszcze żyje. Tak wiele razy myślałam jak prosto mogłaby się zabić, i wyobrażałam sobie reakcje na moją śmierć innych. Ona może i by rozpaczała przez może miesiąc, a potem by zapomniała, że w ogóle istniałam, bo przecież ma jeszcze dwie idealne córki, więc po co jej ja, ta najgorsza. Chodź tak się staram zawszę widzi tylko moje wady, nigdy nie pamięta moich dobrych uczynków, ani rzeczy, których dla niej zrobiłam, zawsze pamięta tylko te złe. Jak mam wytrzymać z nią jeszcze prawie 2 miesiące bez bez wychodzenia z domu, czego nie mogę być już pełnoletnia? Na szczęście we wrześniu pójdę do bursy i w końcu się od niej odetnę przynajmniej na pięć dni w tygodniu.
Cały czas obraża z Kamilą tatę, jak by był najgorszym człowiek na świecie, mówią, że jest chamski i zły, i że mu na nas nie zależy. Zawsze proszą go tylko o kasę, więc jak ma być dla nich miły, skoro tylko tego od niego chcą, wiem, że go nie kochają. A ja go kocham, pomimo tego, że nas zostawił, bo wiem, że musiał mieć dobry powód, chcę żeby wrócił. Do 13 roku życia co rok, gdy zdmuchiwałam świeczki na torcie wypowiadałam to samo życzenie "Żeby tata wrócił i żebyśmy znowu byli razem", lecz przez ostatnie dwa lata odkąd mama zachorowała życzyłam sobie jej powrotu do zdrowia i tylko dlatego przestałam wypowiadać tamto życzenie. Chcę żeby wrócił, albo zabrał mnie do siebie, chcę znowu go zobaczyć, i powiedzieć mu, że go kocham, chcę opowiadać mu jak minął mi dzień, chcę mu się skarżyć, chcę się do niego przytulić, chcę być z nim... a on jest tak daleko.  Boję powiedzieć się mu to wszystko, boję się jego reakcji, boję się, że mnie nie zrozumie, boję się bo nie wiem jaki jest. Trzy dni temu po praz pierwszy dowiedziałam się kiedy ma urodziny. Nie ma go przy mnie, choć ja tak bardzo chcę go poznać. Chciałabym tak bardzo, żeby mnie zobaczył, żeby on też poznał mnie. Chciałaby wiedzieć, czy jeśli mógłby mnie teraz widzieć to czy by był dumny, czy zawstydzony, czy uznał by mnie za dobrą córkę. Przyłapuję się czasem na ty, że szukam go w tłumie, że gdy zobaczę kogoś podobnego do niego serce zaczyna mi szybciej bić i za wszelką cenę chcę się dowiedzieć, czy to  naprawdę on. Tak bardzo za nim tęsknię, tak bardzo chcę mu pokazać mój świat i poznać jego. Kocham Cię, tato.


Would you call me a saint or a sinner? 
Would you love me a loser or winner? 
When I see my face in the mirror 



We look so alike that it makes me shiver 


I still look for your face in the crowd 
Oh if you could see me now 
Would you stand in disgrace or take a bow? 
Oh if you could see me now 


Margaret

niedziela, 7 lipca 2013

07.07.13 - To już koniec

To już koniec. Dopiero teraz, po kilku tygodniach to do mnie dotarło. Teraz kiedy jest już dawno po wszystkim.
Nigdy już nie zobaczę ich twarzy razem, w jednym miejscu. Nie zobaczę jak się zachowują w danej sytuacji, jak się ze mnie śmieją, jak robią z sobie idiotą. Nie zobaczę mojej klasy, nie zobaczę osób, które znałam od pierwszej klasy podstawowej.  Stracę kontakt z osobami, których nie lubiłam, lecz naprawdę kochałam, ale nigdy tego nie widziałam, aż do teraz, kiedy odeszli.
Tyle rzeczy, które mogłam zrobić inaczej. Mogłam się do niech zbliżyć, poznać lepiej, zamiast odpychać, zamiast żyć w moim kokonie, oni czekali, a ja nie potrafiłam... Teraz zostałam sama z pudełkiem wspomnień ich twarzy, ich uśmiechów i rozmów. Z pudełkiem żalu do siebie o to, że nie potrafiłam się otworzyć. Nie mogę już naprawić tego, nie wiem czy potrafiłam bym to naprawić, nawet gdybym miałam jeszcze czas i to jest najgorsze, bo taka już jestem...Zamknięta, ostrożna, pełna strachu.
Ale teraz kiedy odeszli, tęsknię. Tęsknienie tak bardzo za nimi, wiedząc, że we wrześniu nie stanę już koło nich na początku roku, że nie będę razem z nimi przeżywać kolejnych szarych, zimnych, gorących, deszczowych dni, bo oni będą gdzie indziej, z kim innym i ja też odejdę.
Wciąż mam w głowie chwilę, w których mogłam postąpić inaczej, dzięki czemu może byłam bym teraz gdzie indziej, może bym się jeszcze z nimi spotkała. Oni już najpewniej zapomnieli o mnie, a ja wciąż tkwię w tych wspomnieniach, i choć chcę już zapomnieć, ruszyć dalej nie oglądając się wstecz to nie mogę wykonać tego kroku i nie chcę, bo oni są częścią mnie, sprawili po części jaka jestem, choć wiele razy marzyłam, żeby kogoś z nich nie poznać to i tak wiem, że każda poznana przez mnie osoba ma jakiś wpływ na moje życie, oni byli w moim życiu jedni 9 lat, inni tylko 3, ale i tak coś do niego wznieśli, a teraz...
Teraz kiedy nie tylko straciłam moją klasę, mogę stracić też moją przyjaciółkę...nie mogę. Nie wyobrażam sobie nawet jak to będzie bez nich, kiedy nadejdzie wrzesień, a oni nie nadejdą razem z nim.
Będą inni, nowi, ale zawsze będzie mi ich brakowało. Nawet nauczyciele, moi niektórzy znienawidzeni nauczyciele, nie zobaczę ich już, nie usłyszę pochwały, ani uwagi, bo tak jak oni odeszli. Nic już nie pozostało. Moja szkoła, jedyna jaką znałam, do której dzień w dzień przez 9 lat chodziłam, odeszła. Wszystko odeszło!

Waching momnet pass
I wanna run away from it
but I still won't take that step
Locked inside the glass 

an empty box of memories

and a hrat full of regret

I don't wanna miss
I don't wanna miss anymore od this

XOXO
Margaret

niedziela, 23 czerwca 2013

23.06.13 - Problemy, błędy, wyniki.

Tak, tak, tak. Wszystkim znane, wszystkich dotyczące problemy. Powstające oczywiście w najmniej odpowiednim momencie i sprawiające wiele przykrości. Jak z nimi walczyć, jak je pokonywać, tego nie wiem. Dziś praktycznie się załamałam jednym takim problemem, choć bardzo błahym, ale zawsze.

Mówiąc o problemach trzeba wspomnieć również o błędach. Bo z czego powstają najczęściej problemy, tak, właśnie w błędów, która tak często popełniam. Nieźle się przejechałam dziś na moim ostatnim błędzie. No, ale jak mówią: Mądrzejszy Polak po szkodzie. Dokładnie więcej nie popełnię tego błędu.
A tak na marginesie to moim błędem jest to, że kupiłam za duże buty (nie mówcie mi nawet jak głupia jest, bo i tak to wiem) i teraz nawet nie mogę w nich chodzić, bo się nie da, nie było  by tak źle, bo oddam je Kamili, tylko, że kupiłam te buty w określonym celu. Mianowicie miałam je założyć na bierzmowanie i zakończenie roku, a teraz gdyż są za duże nie mogę i mam duży problem co założę, zwłaszcza, że bierzmowanie jest jutro. Tak, tak typowa ja. No ale dosyć tego marudzenia, mam za swoje.
A teraz coś mrożącego w żyłach. SĄ JUŻ WYNIKI EGZAMINU! Może przedstawię wam całą moją historię jak toja sprawdzałam swoje wyniki.
Pani uprzedziłam nas, że wyniki mają pojawić się w nocy 21.06, więc, ustawiłam budzik na 1:30 i poszłam spać. Na całe szczęście nie wstałam o tej godzinie, bo uznałam jak zadzwonił mi budzik, że mi się nie chcę. Wstałam za to za dziesięć szósta. I w miarę ze spokojem zalogowałam się na stronę i bardzo się zdziwiłam, gdy okazało się, że nich nie ma. Potem już nawet o nich nie myślałam, aż do 7:18, kiedy to zadzwoniła Magda z pytaniem "Jak tam wyniki", no w wtedy się zaczęło. Nagle sobie o nich przypomniałam, ręce zaczęły mi się trząść, cudem udało mi się wejść na stronę i przeczytać.
Powiem wam, że tragedii nie ma, lecz mogło być lepiej, no ale było, minęło. Łącznie z ocenami i wszystkim mam na biol-chem w Uni 154,8 punktów, nie jest najgorzej, może mnie przyjmą, a teraz moje wyniki dokładnie.

j. polski -78% (zaskakująco dobrze)
historia i wos -82%
matematyka - 69% (najgorzej, lecz tego można się było spodziewać)
przyrodnicze - 75% (ok)
j. angielski podstawa - 100% (Whos the BOSS?!)
j. angielski rozszerzony - 85%

Żegnam was, ale pochwalę się jeszcze jaka mi wychodzi średnia w tym roku, bo jest najwyższa w całym moim nędznym życiu, wynosi aż 5,16 i nie mam pojęcia jakim cudem, bo nic, absolutnie nic się nie uczyłam.

P.S. Potrzebuje cytatu do złotej księgi (tak będę w złotej księdze XD) i nie wiem co wybrać. Macie jakieś pomysły dla mnie?

Love always,
Margaret

poniedziałek, 17 czerwca 2013

17.06.13 - Było zbyt pięknie.

Wszystko jest dobrze, nagle wszystko wydaje się idealne. Myślisz, że nie więcej cię już nie złamie, że masz to za sobą, że stałeś się silniejszy, ale tylko do pewnego momentu. A wtedy uświadamiasz sobie, że to wszystko było tylko złudzeniem, czymś co powstrzymywało twoje złe myśli, przysłaniało rzeczywistość, wypełniało na chwilę pustkę. Na chwilę... Widzisz świat i na pierwszy rzut oka jest on piękny, lecz im bliżej się przyjrzysz tym dostrzegasz coraz okropniejsze rzeczy. Dostrzegasz ludzi, którzy kłamali, którzy ranili, którzy udawali, widzisz rzeczy, których nie masz i nigdy nie będziesz mieć i widzisz siebie. Jesteś jak porzucony pies próbujący znaleźć drogę do domu, lecz nigdy jej nie znajdujesz. Możesz myśleć przez chwilę, że możesz tu założyć swój nowy dom, ale on nigdy nie będzie tym czego tak naprawdę potrzebujesz, odkryjesz to w końcu, a w to cię łamię. Nie jesteś w stanie dłużej iść dalej, przytłacza cię ciężar tego wszystkie, dźwiganej odpowiedzialności, nie tylko za siebie, ale też za innych, dźwiganych problemów, którymi nie możesz lub nie chcesz się podzielić z innymi, w obawie, że uznają je oni za nie poważne lub odejdą widząc jak bardzo są one poważne. Niekiedy będą ci wmawiać, że one nie istnieją, że to tylko twoje urojenia, i niekiedy prawie dasz się przekonać, lecz zawsze zostaje cząstko, która wiem, że oni kłamią. Ranią próbując jak najszybciej rozwiązać problem, oszukują ciebie.
To było zbyt piękne, zbyt nierealistyczne, dlatego się skończyło pozostawiając mnie złamaną, przytłaczając nagłym wylewem powstrzymywanych myśli. Jestem gruba, jestem brzydka, jestem głupia, uległa, a do tego zawsze chcę być najlepsze, co zawsze wychodzi mi na odwrót. Nie mam przyszłości, więc po co w ogóle jeszcze żyje?
Jedna chwila pozwoliła bym znów zaczęła wszytko kwestionować, jednak głupia, oczami innych nieistotna chwila. Dlaczego przez nią uśmiech błyskawicznie zniknął z mojej twarzy, oczy zgasły? Tyle bólu, tyle cierpienia w moich oczach ukryte jest po łzami, które się w nich kłębią. Dlaczego ten moment, te kilka sekund kiedy Norbert wziął Magdę na ręce, a ona się go do niego przytuliłam, jak w filmach, sprawiła, że złamała się bariera, o której nie miałam pojęcia? Czy to dlatego, że byli w tedy tacy szczęśliwi? Nie wiem. No właśnie zbyt wielu rzeczy nie wiem, o zbyt wielu rzeczach zapominam, o zbyt wielu rzeczach inni nie chcą mi powiedzieć.


Niektórzy mówią "Carpie Diem ", lecz to nie ma już dla mnie większego sensu, wszytko jest bez wartości, bez niczego.

Love always,
Margaret

sobota, 8 czerwca 2013

07.06.13 - I did it!

Dwadzieścia! Ju chu udało mi się dotrwałam. Dziś ostatni dzień dwudziesty i tym samym największa ilość brzuszków, bo aż sto dwadzieścia. Choć nie było to zbyt łatwe, to było warto i choć osiągnęła cel i odpuszczam. Wekend przerwy i zaczynam wyzwanie od początku, lecz mam zamiar dołączyć parę innych ćwiczeń jak np. przysiadów. To będzie na pewno trudniejsze. Jednakże nie udało mi się dołączyć do ćwiczeń diety i jest trochę sobą rozczarowana z tego powodu, ale mam nadzieje, że będzie lepiej.
Powinnam to napisać wczoraj, lecz wróciłam padnięta po 4 godzinach w kościele i znalazłam tylko siłę, aby zrobić te 120 brzuszków. Wiem, że mało ostatnio wpisów i przez ten tydzień to się nie zmieni, bo w poniedziałek mam dwa sprawdziany i kartkówkę oraz powinnam zrobić jutro prezentację na biologię, natomiast we wtorek mam sprawdzian z fizyki i kartkówkę, reszta tygodnia wygląda podobnie, więc myślę, że w sobotę najwcześniej, gdyż w piątek znowu mam próbę do bierzmowani. Super... Tak na marginesie to na całe szczęście zdałam egzamin do bierzmowania. Dziś niestety nic nie zrobiłam, ponieważ była u mnie Magda, a do tego zepsułam telefon (już go naprawiłam). Tak więc muszę tylko przeżyć jeszcze następny tydzień a potem będzie luzik. Mam nadzieję, że poprawię wszystkie oceny, które chcę poprawić. Życzcie mi szczęścia.

P.S. Nigdy nie róbcie statywu z poduszek. Ostrzegam was to się źle skończy.

Love always,
Margaret

czwartek, 6 czerwca 2013

06.06.13 - ...

Dlaczego jestem tak leniwa? Wróciłam ze szkoły zjadłam, siadłam i siedzę. Nic nie robię, a powinnam. Wiem, że powinnam, ale tak mi się nie chcę. Mam jutro egzamin z bierzmowania i powinnam się uczyć, lecz tak strasznie mi się nie chce, choć nie mam już co robić na komputerze nadal przy nim siedzę i się nudzę zamiast się uczyć. Powinnam uczyć się też na poprawę sprawdzianu z historii choć chyba jutro go nie poprawię, nie wiem czy w ogłe będę go poprawiać, bo pani mi powiedziała, że i tak nie postawi mi piątki (moje oceny: 5, 5, 5, 5, 3, 4, 5, 5), bo miałam 4 na półrocze. Muszę się zmobilizować i pójść uczyć...ale tak mi się nie chce!

XOXO
Margaret

czwartek, 30 maja 2013

30.05.13 - Raj

Magiczne miejsce. Miejsce w którym niekiedy spełniają się twoje marzenia, twoje sny. Jedna osoba nazywa jej rajem, lecz czy to miejsce nim jest?

Zieleń, wszędzie jest zieleń, aż po horyzont.  Przed nami las. W okół pola, a my stoimy tu, w naszym raju. Zielona, bujna, wysoka kończyna ugina się  pod naszymi stopami, gdy stąpamy ku żarzącemu się w oddali słońcu. Już prawie dodarłyśmy. Widzimy już upragniony kawałek cieniu pod kilkoma krzewami. Padamy na szmaragdową ziemię i rozkoszujemy się miękkim dotykiem płatków kończyny.  Jest już na tyle wysoka, że gdy podamy na nią plackiem zakrywa nas całkowicie, jakby pochłonęło nas morze zieleni. Tutaj w końcu możemy odpocząć, pozwolić myślom biegnąć w dowolnym kierunku, zamknąć oczy i po prostu zapomnieć o bożym świecie. Towarzyszy nam wówczas śpiew ptaków i przyjemne brzyczenie owadów. Odpływamy na chwilę, być może nawet na dłużej. Tu jesteśmy odgrodzeni od cywilizacji od wiecznego chaosu i niezrozumienia, tu jesteśmy tylko my. Kiedy już odpoczniemy i nacieszymy się tym błogim spokojem czas na trochę szaleństwa. Zaczynamy biegać i tańczyć pośród traw, skakać z pagórków i rzucać się wyrywaną kończyną, wciąż słyszymy nas śmiech rozbrzmiewający w naszych uszach. Niestety dzień dobiega ku końcowi, słońce chowa się za drzewami lasu, świerszcze zaczynają swój odwieczny koncert, a my opuszczamy naszą przystań spokoju zmierzając ku betonowym budowlom.






Napisałam to na konkurs, lecz nie oddałam bo zapomniałam. Tak cała ja, przynajmniej wy możecie przeczytać.

Love always,
Margaret

sobota, 25 maja 2013

25.05.13 - A little bit of changes...

Witam, witam ponownie. Ostatnim czasem wciąż znajdywałam wymówki, żeby nie pisać nowych postów, lecz teraz w końcu się zmobilizowałam i piszę.
Nie mam ostatnio na nic czasu, bo jak sami wiecie koniec roku szkolnego zbliża się wielkimi krokami, a co za tym idzie wystawienie ocen, które trzeba na ostatnią chwilę poprawić. Chyba nawet wam nie wspominała, lecz mam prawie codziennie zajęcie unijne do 17, więc praktycznie nie zostaje mi czasu na nic innego jak oglądanie serialów i filmów zamiast uczenia się. Tak, właśnie dlatego nie mam czasu na pisanie postów. Jakby tego było mało zmogła mnie choroba, akurat teraz, kiedy codziennie mam jakiś sprawdzian lub zaliczenie, więc teraz panikuj i mam nadzieje, że poprawi mi się do poniedziałku (w co wątpię, bo czuję okropelnie), bo w poniedziałek spr. z matmy, we wtorek zaliczenie innego spr. z matmy, w środę spr. z edukacji, a w czwartek w końcu muszę poprawić spr. z historii, który miałam poprawić w lutym (jak widzicie wcale się do tego nie palę).
Z lepszych rzeczy, ale nie koniecznie, gdyż nie jest to sprawa przyjemna, lecz daje mi satysfakcje i mam nadzieje, że pojawią się także efekty to to, że robię coś w stylu "Wyzwanie"? można tak powiedzieć, a mianowicie od 6 dni robię codziennie brzuszki (nawet teraz, gdy jestem chora, chodź dziś się prawie poddałam, no znaczy się zrobiłam 10 i powiedziałam, iż się poddaje, lecz potem jakoś znalazłam siłę i doszłam do 50!), zaczęłam od 10 lub 25, nie pamiętam, ale nie ważne, i co dzień zwiększam tę liczbę o 5, no więc dziś robiłam 50. Muszę powiedzieć, że to jest coraz trudniejsze ze względu na to, że mam już straszne zakfasy, lecz muszę wytrwać do dnia 20. Moim postanowieniem jest jeszcze dołączenie do ćwiczeń diety, lecz jakoś do tego trudniej mi się zmotywować.
Drugą zmianą być może na lepsze, jest to, że ponownie ściągnęłam Sony Vegas'a, lecz tym razem pro 10 i go ogarnęłam... prawie. Mam nadzieję, że w wakacje zacznę już tworzyć filmik z Deleny i innych takich.
W poniedziałek byłam z Magdą i Patrykiem na kończynie (właśnie sobie coś przypomniałam, dzięki temu, lecz to potem) i chyba całkiem nieźle nam odwalało, mam kilka zdjęć, ale nie będę ich chyba publikować, jeszcze Magda by mnie zabiła lub coś...? Kto wie?
Wracając do tego o czym sobie przypomniałam to to, iż muszę dokończyć pracę konkursową właśnie o kończynie. Zaczęłam ją pisać, kiedy? Chyba w środę.
Robię także projekt na chemię i postanowiłam się wyróżnić, aby dostać 6, chodź nie wiem czy dostanę. Zrobiłam film jeśli można to tak nazwać, bo bardziej to prezentacja, teraz tylko muszę opracować i nauczyć się tekstu, który będę mówiła podczas trwania filmu. Boję się, że właśnie zdjęcia i muzyka odwrócą uwagę od tego co będę mówić i przez to dostanę niższą ocenę, ale mam nadzieje, iż tak się nie stanie.
Chciałabym napisać także nowego posta na mojego drugiego bloga, lecz nie wiem czy mi się chcę, no zobaczymy.
Jak widzicie dzisiaj straszny bajzel i inny post niż ostatnio. Ostatnio było bardziej filozoficzne? Coś w tym stylu. A dziś taki na luzie, miałam kilka pomysłów na głębsze przesłanie, ale stwierdziłam, że chcę opisać trochę moje życie i ostatnie wydarzenia. Powiem wam, że bardzo doskwiera mi to, że nie mogę pisać postów w szkole, gdyż zazwyczaj mam wtedy jakiś fajne pomysły, a po przyjściu do domu, albo zapominam, albo nie czuję już tego nastroju, i w rezultacie nic nie powstaje.
To by było chyba na tyle, użyłam dużo razy w tym poście zaimka wy, a to dlatego, iż sądzę, że ktoś to chyba jednak czyta, przynajmniej to sugerują statystyki. Nie wiem jak jest naprawdę, ale nadal chyba będę to robić. Przepraszam, za wszystkie błędy, ale nie wiem czemu strasznie się dzisiaj mylę, zwalmy wszystko na moją chorobę. ;-D

Myśl dnia: Twój umysł jest silniejszy niż twoje ciało, pokonuj swoje granice.

P.S. Przeraża mnie moja wyobraźnia, ale może to było za sprawą gorączki. Tę sprawę zostawię niewyjaśnioną.

Love always,
Margaret

poniedziałek, 20 maja 2013

20.05.13r - Znacie ten moment

Ten moment, ten okropny moment, gdy ktoś chce od ciebie pożyczyć podręcznik. Ponieważ on nie ma, a u was na ławce są dwa. Aż mnie szlak trafia wtedy. Dlaczego? Bardzo proste ja dźwigam, nadwyrężam sobie ręce i plecy nosząc książki a on chce sobie po prostu pożyć, a ty musisz korzystać z jednego z koleżanką z ławki. Czujesz wtedy taką wielką ochotę krzyknięcia mu w twarz NIE, ale powstrzymujesz się i z uśmiechem pożyczasz.
Gorsze niż to jest to, gdy ktoś pyta osobę z twojej ławki czy pożyczymy im/mu podręcznik, a ta osoba bez pytania bierze twój i pożycza. I znowu pytanie dlaczego? Dlaczego nie może im/mu dać swojego skoro to ona się zgadza pożyczyć, tylko tak bezczelnie daje im/mu twój podręcznik, który dowlokłeś do szkoły?
Niezmiernie mnie to wkurza i własnie tą wkurzającą rzeczą zacznę serię pod tytułem "Znacie ten moment". Wierzcie mi będzie tego dużo, chciałam dziś napisać coś więcej, lecz po raz pierwszy poszliśmy na kończynę i późno wróciłam i jest tym trochę załamana, gdyż mam jutro 2 sprawdziany na które nic się nie nauczyłam, do tego miałam zamiar napisać opowiadanie i pracę na konkurs i może nawet napisałam bym jedną z tych rzeczy gdyby nie to, że uszkodziłam sobie rękę. Nie mam pojęcia co sobie w nią zrobiłam, ale boli mnie tak cholernie, że już nie mogę, bardzo możliwe, że nadwyrężyłam ją sobie niosąc podręczniki do szkoły.

XOXO
Margaret

poniedziałek, 13 maja 2013

13.05.13 - I didn't mean to hurt you, or maybe...?

Nie chciałam nikogo skrzywdzić, ale czy na pewno go skrzywdziłam? Bo co ja zrobiłam? Po prostu go zmyłam, nie chciałam z nim gadać, i chyba go okłamałam, lecz myślałam, że to nie istotne. Spytał się, czy dostałam jego sms'a, którego owszem dostałam, a treść była o ile dobrze pamiętam "Jesteś w domu?", odpowiedziałam mu, że nie wiem i zignorowałam dając to do zrozumienia tym, że skupiłam całą moją uwagę na Magdzie B. A zresztą co mnie to obchodzi?
No właśnie, co do tego "co mnie to obchodzi". Miałam się nie troszczyć, miałam mieć wszystko gdzieś, lecz chyba nie za bardzo mi to wychodzi, po za nim I guesses. Muszę jeszcze nad tym popracować i to sporo, ale mam nadzieję, że niedługo nie będę już tak potulna i bezbronna, choć może nie jestem całkiem taka bezbronna, bo jeśli ktoś mnie bardzo wkurzy pokazuje swoje "pazurki", przynajmniej tak mi się wydaje. Niektórzy się już o tym przekonali.
A tak na marginesie powinnam go przeprosić? Moja podświadomość wyraźnie krzyczy NIE! I niby co mu powiedzieć: I sorry I hurt your feeling, no I not sorry at all, BITCH! No może bez tego bitch, lecz zawsze.
Spójrzmy na pozytywy w końcu się ode mnie odczepił. Yeah!


XOXO
Margaret

niedziela, 12 maja 2013

12.05.13 - I just don't like you...

Czy to tak trudno zrozumieć? Nie lubię cię. Nawet myślę, że wcale nie jesteś moim przyjacielem. Irytujesz mnie, wkurzasz i wszędzie prawie za mną łazisz. Odczep się. Nie mogę już tego znieść. Just leave me alone!


Jak by ktoś się nie zorientował to było o Patryku.
Drugi problem to to, że nie mogę znieść myśli, że prawię połowę ludzi z mojej kasy nadal będę widywać po skończeniu gimnazjum, bo idą do tej samej bursy. Co gorsza Olę i Patryka będę widywać w szkole, jeśli mnie do niej przyjmą, w co wątpię. Jak o nim myślę to robi mi się niedobrze. Przedtem pocieszałam się myślą, że jeszcze tylko 2 miesiące i wakacje, a potem z górki, ale uświadomiłam sobie, że nie! Bo idą do tej samej szkoły. Naturalnie nie przeszkadza mi to, że Magda też tam idzie, z tego raczej się cieszę. Nie mam pojęcia jak niby mam wytrzymać z nimi kolejne 3 lata. To chyba niemożliwe! Już sama nie wiem co zrobić, przynajmniej jest nadzieja, że nie będziemy w tej samej klasie. Choć też niepewne, bo wciąż nie mogę się zdecydować, na jaki profil pójść: biologiczno-chemiczny, czy humanistyczno-dziennikarski. Różnią się od siebie ogromnie, więc to raczej duża decyzja, a ja nie mogę jej podjąć. To nie takie proste jak myślałam. To samo dotyczy moich ocen na koniec, to wcale też nie będzie proste, choć można powiedzieć, że o tym wiedziałam, lecz nie chciałam dopuścić tego do świadomość, czy czego tam. No i teraz z własnej głupoty mam problem, bo nie wiem, czy w ogóle będę miała świadectwo z paskiem, a jeśli nie będę miał to się załamię, naprawdę.
Jestem gruba, strasznie gruba i nie mogę już tego znieść, lecz nie robię też nic, aby to zmienić, chyba że weźmiemy pod uwagę ciągłe objadanie się słodyczami. Boże, jestem taka beznadziejna.


Doszłam też do jednego bardzo ważnego wniosku, że mnie już dłużej nic nie obchodzi. Naprawdę wszystko mi jedno, no może zależy mi na ocenach, ale tylko i wyłącznie na tym. Mam wszystko gdzieś, bo dlaczego nie skoro inni mają cię w nosie. Dlaczego ja mam być miła i ugodowa, żeby inni dostali coś, co ja chcę? Nie rozumiem, dlatego w piątek po południu, po małym załamaniu psychicznym (Magda z Olą okazały się bardzo dobrymi przyjaciółkami i niezwykle się o mnie martwiły, kiedy nie chciałam im powiedzieć, dlaczego jestem zła i smutna, wtedy sobie zdałam sprawę z tego, że się uwolnię od mojej klasy i że nikt mnie nie słucha) doszłam  w końcu do wniosku, że nie obchodzi mnie to dłużej. Niech robią co chcą, niech poradzą sobie sami, bo ja wcale nie chcę im pomagać, bo nigdy, w przeciągu tych  trzech lat gimnazjum nie czułam, że należę do tej klasy. Więc niech się teraz ode mnie odczepią. Wiem, że na początku sam chciałam, lecz na początku wszystko wyglądało inaczej.
Od piątku próbowałam napisać tego posta, lecz wciąż się jakoś broniła przed tym nie wiem czemu, być może wmawiałam sobie, że jeśli nie napiszę, to moje przypuszczenia się nie spełnią, ale teraz po prostu FUCK YOU ALL, I'M DONE WITH THIS!

Love always,
Margaret

niedziela, 5 maja 2013

05.05.13 - Jestem czwórką.

Osoby z numerologiczną wibracją cyfry cztery to osoby poważne, powściągliwe, przywiązane do rutyny, dbające o porządek, doceniające wartość pracy. Czwórki mają łagodne usposobienie, są raczej zamknięte w sobie, ostrożne, solidne i godne zaufania. Są pracowite, skrupulatne i systematyczne. Mają duże pragnienie spełnienia w pracy. W uczuciach ważna jest dla nich stabilność, trwałość, bardzo cenią wierność, są oddane. Czwórki mogą mieć problemy z wyrażaniem uczuć, ludzie często odbierają je jako osoby niedostępne, wręcz chłodne. Raczej trudno im mówić o swoich potrzebach, często są zdominowane przez partnera, a to za sprawą ich bardzo łagodnego charakteru i uległości. Nie lubią konfliktów, więc wiele spraw wolą przemilczeć, zamiast otwarcie wyrazić swoje niezadowolenie.
Czwórki są dobrze zorganizowane, zdyscyplinowane, wytrwałe w dążeniach, w pracy potrafią zachować zimne nerwy, są opanowane - nie, nie zgadza się. Posiadają zmysł praktyczny, są sumienne, odporne na stres - NIE! 
Zalety czwórek to również efektywność, przedsiębiorczość, profesjonalizm w swoich dziedzinach. Z powierzanych im zajęć wywiązują się sumienie, nie znoszą odwlekania czegoś na później.Ponadto są one punktualne, trzymają się wyznaczonych terminów, nie znoszą, gdy ktoś nie pojawia się na czas - Prawda! Potrafią być bardzo surowe. Bardzo ważna jest dla nich stabilizacja , bezpieczeństwo, równowaga w każdej dziedzinie. Ich słabą stroną jest trzymanie się na uboczu, często brak fantazji, spontaniczności, trzymanie się ustalonych reguł. Każde odstępstwo od ich zasad wywołuje poczucie winny i frustrację. Są bardzo wymagające wobec siebie i otoczenia. Ponadto są uważane za osoby uparte, uczciwe, konsekwentne w działaniu, umiejące dostrzegać szczegóły. Nie lubią zmian, są konserwatywne, przyjaciół dobierają ostrożnie, są nieufne. Czwórki są wierne zdolne do poświęceń i ciężkiej pracy, mającej na celu dobro najbliższych. Bardzo źle znoszą odrzucenie i są skłonne do rozpamiętywania przeszłości i  analizowania tego co było. Często za niepowodzenie obwiniają siebie. Popadają w melancholijne nastroje i pesymizm.

http://magiakart.pl/index.php?site=list&list_category_id=31&sub_category_id=61

Love always,
Margaret

sobota, 4 maja 2013

04.05.13 - Życie jest piękne, tylko...

Dwudziesty piąty kwiecień.
Wracam do domu ze szkoły, właśnie pożegnałam się z Magdą i Olą i skręciłam w moją ulicę. Idę prostu i spoglądam przed siebie: promienie słoneczne ogrzewają mi twarz i padają na niezwykle zieloną trawę. Drzewa już całe zielone kołyszą się delikatnie na wietrze, który rozwiewa mi również włosy. Słychać śpiew ptaków. I właśnie w tej chwili uświadamiam sobie, że życie jest jednak piękne. 
Nie wiem co sprawiło, że właśnie wtedy to zauważyłam. Czy ta piękna pogoda? Czy świadomość tego, że już po egzaminach nad którymi martwiłam się trzy lata? Nie wiem, lecz w tym momencie, w tej krótkiej chwili, gdy szłam moją ulicą i widziałam mój dom to właśnie pomyślałam. To zdanie, którego myślałam, że nigdy nie wypowiem. Że nic nie jest ważne, po prostu trzeba się cieszyć życiem, bo jest ono krótkie, za krótkie.

Pierwszy maja
Siedzę na statku, płynę po Sekwanie. Na zewnątrz jest już ciemno. Podziwiam pięknie oświetlone budowle, słyszę w słuchawce, że za chwilę będziemy płynąć pod najbardziej romantycznym mostem Paryża i żeby wtedy zamknąć oczy i pomyśleć życzenie. Zbliżamy się do niego, więc zamykam oczy i myślę, że naprawdę bardzo chciałabym zobaczyć mojego tatę. Nie widziałam go od grudnia. Wymyślam jeszcze jedno życzenie, którego treść jest dla innych sekretem.

Drugi maja
Siedząc w autobusie dzwonię do mamy, aby ją poinformować, że już wracamy do domu  właśnie wtedy dostaję niesamowitą wiadomość. Dopiero po rozłączeniu się dociera do mnie, że moje życzenie się spełni, że dostanę to o co prosiłam. Tata przyjeżdża na kilka dni do Polski. I wtedy wiem, że marzenie jednak się spełniają.

P. S. Życie jest piękne, tylko ludzie parszywi. Trzeba o nich niekiedy zapomnieć, żeby to dostrzec, ale jednak to oni sprawiają, że nasze życie jest piękne.

XOXO
Margaret

28.04.13 - Jestem jak masło...

Z wierzchu twarde, w środku raczej też. Wszystko jest ok dopóki nie podniesie się temperatura. Może mnie nic nie obchodzić, mogę o nic nie dbać, ale tylko wtedy, gdy jest zimno, gdy nic się nie dzieje, gdy nie podniesie się temperatura. Upokorzenie, zawstydzenie, poniżenie i inne sprawiają, że robi się gorąco. A co się dzieje z masłem, kiedy robi się gorąco? Topnieje, staje się miękkie, wypływają z niego krople. Tak samo jest ze mną. Topnieje za sprawą okropieństw, dokuczania i upokorzenia. Zmieniam się. Jestem miękka i bezsilna, nie to co, gdy nad wszystkim panuje, bo wtedy to ja potrafię być okropna.



Margaret

wtorek, 23 kwietnia 2013

When...

When you try your best but you don't succeed - Starałam się na egzaminie bardzo, ale poległam.
                                                                              - Starałam się zachować dietę, ale poległam.
When you get what you want but not what you need                      - Patryk mnie sobie odpuścił.
When you feel so tired  but you can't sleep           - Jestem taka zmęczona, ale budzę się o piątej.
Stuck in reverse -                            Utknęłam pomiędzy tym czego nienawidzę i tym co kocham.
                                                                         

When the tears come streaming down your face                        - Siedzę na kończynie i szlocham.
When you lose something you can't replace                                - Tracę moją klasę, moją szkołę.
                                                      - Prawdopodobnie straciłam szansę na dostanie się do UNII.
                                                                         
When  you love someone but it goes to waste                   - Kocham moich przyjaciół, a oni mnie?
                                                          - Kocham moją rodzinę, ale nie umiem im tego powiedzieć.
Could it be worse?                                                                                                  - Nie sądzę.
High up above or down below                                                     - Nie ma to już dłużej znaczenia.
When you're too in love to let it go       - Jestem zakochana w nas, w naszej więzi i chyba... w nim.
But if you never try you'll never know                          - Ale próba oznacza możliwość przegranej.
Just what you're worth.                                                                                                      - Nic.


P. S. Who will try to fix me?

Margaret

23.04.13 - Czy można zepsuć sobie całe życie w jedną godzinę?

MOŻNA!

Dlaczego jestem taka głupia? Dlaczego próbuje udawać mądrą? Zepsuła sobie życie. Żegnaj wyższe wykształcenie. Żegnaj UNIĄ. Skończę w liceum w mojej wsi, będę w ciąży w liceum i prawdopodobnie popełnię samobójstwo. Dlaczego? Przecież to było takie łatwe. Przecież to wiedziałam, a i tak wszystko źle napisałam. Będę miała zero punktów. Wielkie puste zero. Jak ja spojrzę w twarz pani Wtykło. Nie mogę nawet patrzeć na siebie. Nie dostanę się do UNII, a ja tak bardzo chcę tam iść. Dziewczyny tam pójdą, a ja skończę tutaj. Dlaczego to nie mogła być rozprawka? Dlaczego ja głupia, niemyśląca, idiotka napisałam rozprawko-streszczenio-coś, kiedy trzeba było napisać charakterystykę?! Dlaczego uparłam się i chciałam napisać o bohaterze z lektury, gdy mogła wybrać kogokolwiek, z jakiejkolwiek książki, którą przeczytałam? Zwaliłam sobie życie i teraz pewnie zawale przyrodnicze, bo nie będę mogła się skupić, wciąż rozmyślając jaką jestem kretynką. Boże, dlaczego?!

Margaret

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

22.04.13 - Powinnam

Powinnam robić wiele rzeczy. Powinnam robić wiele rzeczy w tej chwili niż leniuchować. Powinnam się uczyć. Powinnam sprzątać. Powinnam zrobić coś dobrego. Powinnam się pomodlić o dobre napisanie testów. Powinnam porozmawiać z mamą. Powinnam powtórzyć sobie wszystko. Powinnam napisać recenzję. Powinnam napisać jakiegoś posta, ale... Odpowiedz jest bardzo prosta, ale mi się nie chcę.
Jest też inne powinno. Powinnam nie robić tego. Powinnam nie biegać wieczorem przed testami. Powinnam wpaść na to, że się zaziębię. Powinnam myśleć, ale...? Ale myśl, że  zrobimy coś nieodpowiedniego podsyca nas i robimy to coś. Choć okazuje się, że każdy kij ma dwa końce. Nawet, gdy zrobimy coś złego to z innej perspektywy może wyglądać to jak właściwa rzecz do zrobienia. Więc co w końcu powinniśmy robić?
Jeśli myślicie, że podam wam wspaniałą, odpowiedz, rozwiązującą wszystkie problemy, to się mylicie, bo moja odpowiedz to NIE WIEM. Każdy ma inne problemy i jest w innych sytuacjach i każdy musi podjąć swoją decyzję, co powinien zrobić. Uczymy się na błędach, czyż nie? Lecz co jeśli je popełniamy cały czas. Mam dla was radę nie powtarzajmy się, popełniajmy błędy, ale za każdym razem inne.

P. S. You're right. I didn't have to do this. I do a lot of things I don't have to do.

Love always,
Margaret

niedziela, 14 kwietnia 2013

14.04.13 - 78 pisemnych zadań z polaka, nie ma sprawy!

Nie mamy własnego życia. Nigdy nie mamy co robić. Jak spędzić wolny czas. Co może być lepszego niż zrobienie 78 zadań przez weekend? No ale teraz serio, ona oszalała, czy co? Lecz mogę wam powiedzieć, że jestem z siebie dumna, bo zrobiłam połowę, a na pewno nie sprawdzimy wszystkiego na jednej lekcji, więc mam jeszcze czas. Ach zapomniałam wspomnieć, że oprócz tych 78 zadań na poniedziałek mam też z 12 zadań otwartych z matmy, do tego kartkówkę ze znaków drogowych i sprawdzian z geografii. Żyć nie umierać! A żeby nas jeszcze bardziej zmotywować w środę wywiadówka. Jest marzyłam o tym, a wy?
Nie mogę się już doczekać, aż w końcu napiszę tę durne egzaminy.
Drugi tydzień bez Damonka -  umieram. Nie mogę się doczekać piątku kiedy będą nowe Pamiętniczki. Odliczam minuty! Nie no  żartuje. Choć może gdybym nie nienawidziła matmy to może bym to robiła. Who knows?


XOXO
Margaret

sobota, 13 kwietnia 2013

13.04.13 - Czy ktoś mnie zastąpi, czy ktoś może zastąpić Ciebie?

14 dni do wycieczki, a potem co? Kilka tygodni i koniec roku. Dwa miesiące i koniec wakacji. I znów to pytanie, a potem co? Nasze drogi się rozejdą, a może nie? A jeśli nie, to może mnie kimś zastąpisz. Wciąż ta wielka niewiadoma. Poradzę sobie bez Ciebie, bez Was? Dlaczego nic nie może być proste? Nie jedno jest pewne. Nigdy was nie zapomnę. Zawodzicie mnie, to prawda, irytujecie, wkurzacie, ranicie, ale również troszczycie się i pomagacie. Jak mogę zapomnieć, jak mogę nie zastanawiać się jak to będzie, gdy odejdziecie, gdy was stracę. Z jednej strony czekam na ten moment, gdyż chcę zobaczyć czy sobie poradzę, czy poznam kogoś nowego, kogu pozwolę się poznać, ale z drugiej nie chcę, aby ten moment nastał.
Jestem zły człowiekiem. Wiem to. Wyobrażam sobie takie okrutne sposoby, aby was zranić, aby pokazać, że jestem lepsza, lecz nie jestem. Chcę oszukać was i siebie. Wszystkich.
Jestem taka pokręcona, ale w tym złym sensie. Zazdroszczę ci, że masz życie o jakim ja marze. Życie idealne, gdy ja wciąż muszę walczyć, aby po prostu z moim nie skończyć.
Ja tylko chcę.... Właśnie czego ja chcę? Chce szczęśliwego życia? Bogatego życia? Wiem czego chce, ale to jest złe, wiem że narzekam jak to ja jestem nieszczęśliwa, ale może jestem jaka jestem, bo chcę taka być? Czytam te wszystkie książki, oglądam filmy i wiem, że chcę żyć w takim filmie, mieć te piękne, tragiczne chwile. CHCĘ SMUTNEGO, PIĘKNEGO I TRAGICZNEGO ŻYCIA, takiego jak na stronach dawnych powieści. Chcę, aby ktoś był w stanie poświęcić dla mnie życie i żebym ja mogła zrobić to samo dla tego kogoś. Lecz chcę też normalnego i zwyczajnego życia. Chcę poznać chłopaka, zakochać się w nie, chcę też zobaczyć co oznacza mieć złamane serce i naprawdę się z kimś kłócić. Chcę tego wszystkiego, bo moje życie nie ma smaku, a ja chcę zostawić coś, aby ktoś mnie pamiętał, nawet jeśli to będą złe wspomnienia.


Margaret

niedziela, 7 kwietnia 2013

07.04.13 - How ironic is that?

Za każdym razem, naprawdę za każdym razem, gdy mam coś ważnego do robienia i wiem, że jeśli tego nie zrobię to będę miała problemy to jest nagle BUM! Znajduje coś fascynującego, nowa książkę, nowy serial, nowy film, nowego youtubera. Czego? Czego właśnie wtedy? Czasami mogę się nudzić przez tydzień i nic nie znajdę, a akurat wtedy muszę?!
20 dni, czemu zegar bije tak szybko, czego minuty stają się tak szybko godzinami, właśnie wtedy, gdy chcesz, żeby się zatrzymał, gdy tego potrzebujesz, bo ta chwila jest idealna?
Dostrzegłam coś, najbardziej liczą się i najbardziej zapadają w pamięć tylko krótkie chwile, dosłownie sekundy. Jej reakcja na moje słowa, te ich miny, ta chwila gdy odważam się coś powiedzieć i oni na mnie spoglądają, ten krótki moment, gdy w tej samej chwili na siebie spojrzymy. Te krótkie chwile, które mijają tak szybko i zawsze są zaskoczeniem. Tak bardzo chciałabym je uwiecznić, lecz one mijają tak szybko, za szybko...
Tak dużo tracę zamykając się w moim pokoju, zamykając się w sobie, podczas, gdy chcę to wszystko widzieć i pomimo, że o tym wiem, to nic nie zmieniam. I tak każdego dnia, każdego poranka, popołudnia, wieczoru i nocy. Czemu mam śmiałość tylko, gdy pisze z kimś kto nie ma pojęci kim jestem i wiem, że w każdej chwili mogę wyjść i on/ona najpewniej zapomni o mnie, gdyż nie będzie mógł się ze mną skontaktować?
Dlaczego, gdy czegoś oczekujesz to nie nadchodzi? Ty czekasz na to, jesteś pewien, że nadejdzie odliczasz dni, a to nie pojawia się. Czekasz cierpliwie, ale nic z tego. Twoja cierpliwość też się kiedyś kończy, prawda? Ileż można czekać, żyć w niepewności, wciąż wyglądając za okno w oczekiwaniu zobaczenia tego?
Czemu przychodzi wtedy, gdy już tego nie potrzebujesz? Nie mogę zrozumień, proszę powiedz. Dlaczego się tak znęcają, dlaczego nic nie może być proste?

P. S. You think that everything chnges tomorrow? It'll be all unicorns and rainbows? NO! Life sucks. Get a helmet.

XOXO
Margaret

niedziela, 31 marca 2013

31.03.13 - Życie spędzone na kompromisach?

Problemy. Wszyscy je mają i każdy musi podjąć jakąś decyzję, żeby go rozwiązać, ale decyzje to skomplikowany proces, nieraz wymagający poświęcenia. Często decyzję, które podejmujemy nie podobają się nam. Musimy pójść na kompromis, ale co jeśli zawsze idziemy na kompromis?
O to co. Nie zyskamy nic! Wykorzystają nas, gdyż będą wiedzieć, że jesteśmy ugodowi i zrobimy co każą.  Dlatego nienawidzę kompromisów! Raz powiesz tak, zgadzam się, a potem przez cały czas uważają, że zrobisz wszystko. Oczywiście nie mówię, że w ogóle nie można iść na kompromis, bo niektóre sytuacje tego wymagają, no ale unikajmy tego, miejmy siłę, aby wyrazić swoje własne zdanie.

Kolejne święta, a ja ich znowu nie czuję. Co się ze mną dzieje. Nawet nie czuje, że Chrystus Zmartchwystał. Chyba przestaje wierzyć w Boga. Spytacie dlaczego? A dlatego, że tyle razy się do niego modliłam, a on nie pomógł, choć może. Nie to nie dlatego, po prostu tego nie czuje tego. Idę do Kościoła i staje tam wypowiadając te wszystkie formułki, ale tak naprawdę tylko dla zasady, bo nic nie czuję. Wiem, że powinnam mu dziękować, uzdrowił w końcu moją mamę. Jest zdrowa! Ani śladu po raku, żadni lekarze nie wiedzą jak to możliwe. Więc, chyba, dziękuje Ci Boże, nawet jeśli nie wiem czy mnie słuchasz, czy w ogóle jesteś, ale dziękuje.

Why me heart is so broken
rejecting your love?

P. S. Rosół czekoladowy z czekoladowego koguta. Jak myślicie jakby wyszła? To jakoś na to wpadłyśmy z Moniką podczas śniadania. (chcę więcej czekoladowych zająców!)

Love always,
Margaret

28.03.13 - Czy naprawdę jestem taką pesymistką?

Właśnie przeczytałam kawałki moich ostatnich wpisów i muszę przyznać, że są naprawdę pesymistyczne i depresyjne. Ale chyba wiem dlaczego. Piszę je tylko wtedy kiedy mam zły dzień, albo tydzień, żeby wylać wszystkie moje smutki i powiem wam, że to naprawdę pomaga.

poniedziałek, 25 marca 2013

Cofam prawie wszystko co napisałam w poprzednim poście, gdyż gdy tamto pisałam dopadła mnie mała depresja i wszystko wydawało mi się strasznie pesymistyczne. Jednakże czuje, że trochę się z Magdą oddalamy od siebie nie wiem czemu tak jak pisałam no ale... pożyjemy zobaczymy. :-D.
A tak w ogóle to zapomniałam wspomnieć, że piekliśmy w sobotę muffiny z dziewczynami na kiermasz. W sumie to upiekliśmy jakieś 150, stąd też moje dzieło, do którego dałam linka pod poprzednim postem.
Wspomnę jeszcze o książce którą przeczytałam wczoraj, albo w sobotę wieczorem, nie pamiętam, ale n=to nieważne. Książka nosi tytuł Delirium została napisana przez Lauren Oliver, czytałam tą ksiażkę dość długą, gdyż gdy zostało mi 80 stron zrobiłam sobie przerwę nawet nie świadomie, bo po prostu zapomniałam, ponieważ zrobiła się trochę nudna. Nie będę wam spojlerować, ale powiem że koniec była fantastyczny! Taki zaskakujący i smutny. Nawiązywał do Romea i Julii. Już wiem, że jest 2 część i chciałam ją już ściągnąć, ale niestety nigdzie nie mogę  jej znaleźć, więc jeśli ktoś wie gdzie mogę ją znaleźć prosiłabym o link.
I to by było na tyle, lecę na youtube nadrobić zaległości w Pewdiepie.
Nara ziomy  Co ja piszę? Żegnam was szanowni państwo.
Dobranoc
Love always,
Margaret

25.03.13 - Who I am from the start?

To początek końca. Myślałam, że to nigdy nie nastanie. Wyobrażałam sobie nas za 20 lat jak siedzimy w kawiarni, za 50 jak siedzimy w ogrodzie jako stare babcie, a jednak... Czuje, wiem, że to koniec. Oddalamy się. Nie mamy o czym rozmawiać. Nie rozumiemy się. Obrażamy się, ale nawet o tym sobie nie mówimy. Boję się. Nie chcę, żeby to był koniec, ale to jest koniec. Myślałam, że to wszystko przez szkołę, przez wszystko dookoła, ale nie przeze mnie, lecz myliłam się. Teraz to widzę. Winiłam wszystkich, ale to moja wina. Jesteśmy zupełnie inne. Możemy udawać, ale tego nie zmienimy.
I straciłam to kim jestem, znowu. Straciłam ją, choć nadal przy mnie jest, to wiem, że jej nie ma. I nie mogę zrozumieć tylko jednego: Dlaczego teraz?
Wciąż jest nadzieja, że może to tylko ja mam przewidzenia, że to może tylko przejściowe, może ja jestem zbyt zachłanna dlatego, że chcę, aby była cały czas przy mnie. Więc już nie naciskam, to ja przez te wszystkie lata byłam tą, która przychodziła, tą która pierwsza wyciągała dłoń po kłótni, to ja ją ciągnęła i chyba się uzależniła. Może ludzie mają rację, że ją naśladuję. Zawsze ją podziwiałam, że była taka śmiała, że ze wszystkimi rozmawiała, że była dla wszystkich miła, że była taka popularna i chciałam być taka jak ona. Tak bardzo się cieszyłam, gdy się ze mną zaprzyjaźniła. Dlaczego się ze mną zaprzyjaźniła i przyjaźni przez te wszystkie lata, przez jestem taka zwyczajna, przeciętna, niewidzialna. Mogła wybrać kogo chciała, a wybrałam mnie na swoją najlepszą przyjaciółkę, a ja wciąż pytam dlaczego. Pamiętam jak w zerówce, po raz pierwszy usiadłam przy ich stoliku, jak razem bujaliśmy się na wierzbie (która została ścięta 2 tygodnie temu), jak bawiłyśmy się lalkami, jak uwielbiałam przychodzić do niej, jak po raz pierwszy przyszłam do niej na nocowanie, jak w 6 klasie się pokłóciliśmy się, a potem w połowie I gimnazjum pogodziliśmy się i jak od tej pory coraz bardziej się do siebie przybliżaliśmy się, aż do teraz. Co zrobiłam nie tak?
Jak powiedziała mi w piątek, że mówię tylko o dwóch rzeczach ciągle, poczułam się taka głupia, taka naiwna, że myślałam, że ktoś może uważać mnie za fajną.
To boli. Czemu to tak strasznie boli?
Kim jestem? Kim będę? Czy będę? Nie wiem czy zniosę to, czuję się jakbym umarła, czego po prostu nie mogę się zapaść, zniknąć?




And I've lost who I am, 

and I can't understand


Why my heart is so broken?


But I know, all I know's that the end's beginning


Zrobiłam coś, pochwalę się tym podając link na dole, bo prócz tego, że czuje, że umieram, to wiem co chciałam by robić, jeśli będę żyć, chciałabym być związana z branżą filmową. Montować filmy, nakręcać jej, realizować swoje pomysły.

http://www.youtube.com/watch?v=OETM0k5nNJs



P.S. Nad przepaścią cieszy każdy kawałek sensu, więc postaram się go znaleźć.

Margaret

poniedziałek, 18 marca 2013

18.03.13 - Przegrałam

Dlaczego to jest takie trudne? Dlaczego wymaga tyle silnej woli, której ja najwidoczniej nie posiadam? Przegrałam. Poddałam się. Skusiłam się. Nie zdołałam się oprzeć pokusie. Zjadłam ich.
Choć za oknem biało to, taki optymistyczny kolor, to jednak przez niego przegrałam. Białe cholerstwo! Zasypało wszystko i całe chęci mi odeszły. Zaczęłam sobie wmawiać, że jest za zimno na dietę, na biegi.
Objadam się cały czas i choć gdy jem czuje się wspaniale, to zaraz przychodzą wyrzuty sumienia. Mam dość. Chcę cofnąć się rok i nie dopuścić do tego stanu, w który teraz jestem,... ale nie mogę. Trzeba żyć dalej.
Czuje się okropnie przez to co robię, nawet jeśli robię to niechcący i mimo woli, nie mając na to żadnego wpływu. Patryk strasznie mi się podlizuje i robi wszystko o co go poproszę, co jest strasznie wkurzające. Czego nie może zachowywać się normalni i przezywać co zawsze robił, było to irytujące, ale nie aż tak jak nazywanie mnie Gosia. Naprawdę nienawidzę, gdy ludzie to robią, gdy zmieniają moje imię na jakieś obrzydlistwa w stylu: Gośka, Gosia, Małgosia i tak dalej. Nazywam się Małgorzata, gdyby moja mam chciał mnie inaczej nazywać to właśnie tak powinna mnie nazwać. Jestem Małgorzata, ewentualnie Małgoś, ale nie jakieś Gośki. Pojmijcie to! Tylko Magda to szanuje i mówi do mnie Małgorzata albo Małgoś. Ale nieważne, bo to zapewne głupie, że aż jak się tym przejmuje.
40 dni, coraz bliżej egzaminów, a ja nic nie umiem, co gorsza nic nie robię, żeby to zmienić i przez to czarno widzę moje wymarzone świadectwo z paskiem.
Czuję jakbym całkowicie utraciła kontrolę nad moim życiem i umysłem. Zawsze byłam poukładana, wszystko miałam zaplanowane, a teraz robię rzeczy chaotycznie, byle szybciej, nawet nie oglądam całych odcinków seriali bo mi szkoda czasu. Na wszystko mi szkoda czasu. Nawet, gdy sobie usiądę to zaraz myślę, że mogłabym w tym czasie coś obejrzeć, albo przeczytać, a nie siedzieć bezczynnie. To naprawdę mnie wykończa. A tak w ogóle zauważyłam, że nadużywam słów naprawdę i po prostu, i nawet nie wiem dlaczego. Próbuje się tego oduczyć. Po za tym wszystkim, to jest rozdarta, gdyż żyje się tylko raz i powinno się robić wszystko na co ma się ochotę, ale z drugiej strony zawsze są jakieś konsekwencję, prawda?
Coraz częściej czuję, że powinnam być bezwzględna i nie dbać o nic, bo cały czas czuje jakieś mury. W szkole, domu, nawet na ulicy. Gdziekolwiek się ruszysz masz zaraz listę rzeczy, których nie wolno robić, i rzeczy, które musisz zrobić.  Dlatego tak bardzo chcę iść w pole bo biegać i oczyścić głowę, ale nie mogę, gdyż śnieg mnie pokonał, zasypując drogę po kolana. Próbowałam, ale się nie przedarłam.
Pisałam ostatnio, że wiem kim jestem i teraz pokażę to światu, ale...boję się. Nie mam odwagi, wole tkwić w mojej bezpiecznej skorupie i się nie wychylać. Taka już chyba jestem.
Nie wiecie co wcale tak nie jestem. Tylko to sobie wmawiam. "Przestań wciąż opowiadać kłamstwa."
Mam jeszcze czas do końca roku, tak nie może się skończyć moja historia tutaj. Chcę być zapamiętana. Chcę by na korytarzach wspominano moje imię chociaż raz w roku, po tym jak stąd odejdę, ale nie mam no to siły.


I don't know wher I'm at 

I standing at the back
and I'm tired of waiting.

Waiting here in line
hopping that I'll find
what I've been chasing.

I shot for the sky
I'm stuck on the ground
so why do I try
I know I gonna fall down.





P. S. The path to heaven runs through miles of clouded hell right to the top. Don't look back, just try.


XOXO
Margaret

środa, 6 marca 2013

06.03.13 - "We all wanna be somebody, We just need a taste of who we are"

Poświęcenie, ofiara, wyrzeczenie, zrezygnowanie tak wiele słów, które tak łatwo wypowiedzieć. Ale czy każdy rozumie ich sens? Jeśli próbował zapewne tak, ale czy wytrwał? Czy zdołał coś poświęci? Niestety zbyt wielu z nas tylko próbuje i porzuca to, gdyż jest to trudniejsze niż myślał. Tak łatwo o tym myśleć, podjąć decyzję w głowie, ale gdy przychodzi do czynów wszystko się zmienia.
Nastaje w życiu człowieka taki moment, że chce to porzucić, przestać, odpuścić.  Ale nastaje też moment, gdy postanawia spróbować ponownie i to jest właśnie te moment, na który warto czekać, bo gdy on nastąpi, nastąpi też nowa nadzieja.
Biegnę, biegnę ile sił, biegnę żeby znów to poczuć. Poczuć to czego brakowało mi już od ponad roku, poczuć to bez czego byłam ledwo żywa. POCZUĆ WOLNOŚĆ. Zatrzymuje się. Odwracam plecami do słońca i patrzę w dal. Czuje słońce ogrzewające moje plecy i kark. Wiatr bawi się moim włosami, zarzucając je to na oczy, to na usta. Mam ochotę wybuchnąć śmiechem, ale zamiast tego się tylko szeroko uśmiecham. Jestem nieograniczona! Wiem, że mogę wszystko, nawet pomimo tego, że nie mogę złapać oddechu. W słuchawkach huczy na full muzyka, lecz ja jej nie dostrzegam. Jest tak spokojnie. Otacza mnie zewsząd ledwo zielona trawa, miejscami widać małe zaspy śniegu. Ruszam, widzę swój cel, choć brak mi sił nie powstrzymuje mnie to. Te znajome drzewa są już blisko, widzę je wyraźnie bo są jedyne na tym polu. Pod nim wciąż leży śnieg. Staje w tym samy miejscu co 8 miesięcy temu. Przed oczami od razu widzę te sceny.
Leże na kocu, obok mnie Magda, patrzymy w niebo, pomiędzy nami leży telefon i dobiega z niego piosenka "We are young" . Patrzymy w niebo, jest piękne. Powoli zachodzące słońce sprawia, że chmury wydają się różowe. Sprzeczamy się jakie kształty mają. Gdzieś na drugim końcu koca leży ostatni rozdział mojego opowiadania, który wczoraj napisałam. Czekamy na Patryka, bo w końcu poszedł po owoce dla nas.
I kolejna.
Czuje przenikające zimno. To był zły pomysł zakładać krótkie spodenki i bluzkę odkrywającą brzuch. Z mojej kieszeni dobiega piosenka "Zero Precent". Oprócz mnie są tutaj Magda, Patryk i Norbert. Patryk rzuca piłkę, ledwo udaje mi się ją odbić przez co wszyscy wybuchamy śmiechem. Następnie gramy w kolory, za każdy razem udaje mi się ich zmylić mówiąc kolor "fuksja".
Następna.
Jesteśmy we trójkę odbijam z Patrykiem piłkę, ale oczywiście mi nie wychodzi. Patryk szydzi ze mnie mówiąc:
-  Gośka do diabła co to jest?!
Chwile później próbuje oparzyć go pokrzywą. 
Magda z Patrykiem biją się na ściętą kończynę.
Wracamy z grzybów.
Ja owinięta kocem i robiąca pozę do zdjęcia.
Razem jemy ciastka.
Gramy w karty.
Zakopują mnie w kończynie.
Bitwa na zboże.
Wszystko to w jednej chwili. Czuje napływające łzy, tak wiele wspomnień w jednym miejscu. Schylam się i powoli, starannie przejeżdżam palcem po śniegu. Drugą ręko podpierając się o ziemie. Tworze napis, który przyszedł mi do głowy "Summer 2012". Ipod informuje mnie, że już połowa treningu upłynęła, więc wstaje i wolnym krokiem ruszam w stronę domu. Po chwili znów biegnę, pragnę poczuć ponownie tę wolność.

52 dni tylko tyle zostało, a zegar wciąż, nieustannie tyka. 52 dnie do wycieczki. Nastał marzec i czas się wziąć za siebie, zmienić opony jak to Monika mówi, czyli zgubić oponkę, gdyż przez tą zimę po raz pierwszy w życiu przytyłam i nienawidzę tego. Dlatego też mam nowy cel i 52 dni na wykonanie jego. Dieta, ćwiczenie i wyrzeczenia. Dziś prawie zwątpiłam, a to dopiero 3 dzień. Prawie uległam słodkościom i innym przysmakom. Prawie. Nie miałam pojęcia, że to taki trudne, że tak ciężko coś poświęcić, nawet coś tak małego jak niejedzenie słodyczy. Motywacji mi dodaje to, że teraz wszyscy (prawie) są ode mnie szczuplejsi. Mam nadzieje, że wytrwam, życzcie mi powodzenia, zwłaszcza w sobotę będzie ciężka próba, gdyż są urodziny Kamili i Michała, mama ma upiec ciasta, na pewno będą też cukierki, czekolada itd. Nie wiem jak dam radę się temu oprzeć, ale muszę dać radę. Muszę uwierzyć, że mi się uda. Wmówić sobie, że poradzę sobie. DAM RADĘ! Nie poddam się.

Uświadomiłam sobie coś bardzo ważnego, oddychanie nie jest łatwe, może tak się wydaje z pozoru, ale nie, zwłaszcza, gdy jesteś pod powierzchnią, pod powierzchnią samego siebie. Udawałam, oszukiwałam siebie i innych. Zakładałam maskę i stawałam się tym kim oni chcieli, żebym była, robiłam to bo było to łatwiejsze i przyjemniejsze, niż stanięcie twarzą w twarz z rzeczywistością. My wszyscy chcemy być kimś, ale większość z nas nie wiem kim, ja nadal tego nie wiem, ale wiem już coś. Spróbowałam już tego kim jestem, kim powinnam być. Teraz muszę tylko pokonać starach i zdjąć maskę przed całą publicznością, a nie tylko przed najbliższymi. 
Pierwszy piątek, pierwszego dnia, pierwszego miesiąca dał mi dużo wiary, motywacji i nauki. Mam nadzieję,  że pozostaną ze mną one przez cały miesiąc i że potem przyjdą następne. Przez całą zimę widziałam tylko "podłogę", a wraz z jej odejściem zobaczyłam także, "okno i drzwi". Tylko Bóg wie co się za nimi kryje, ale tylko i wyłącznie ode mnie będzie zależało co zrobię z tym co za nimi zastanę.

This is for the ones who stand,
For the ones who try again,
For the ones who need a hand,
For the ones that think they can.

P.S. Świat spróbuje zniszczyć cię 10 razy do niedzieli, więc nie poddawaj się po pierwszym upadku.
XOXO
Margaret

piątek, 8 lutego 2013

08.02.12 - Out of the darkness and into the light, or maybe not?

Jest nadzieja. Zawsze mówią, że ona nigdy nie umiera, ale czy ja w to wierzę? Muszę przyznać, że chyba tak. Po raz pierwszy od wielu dniu ujrzałam światło, gdyż jest szansa i nawet spora, że wszystko będzie jak dawniej, że odzyskam moją przyjaciółkę.
Nadzieja jest, bo dowiedziałam się dzisiaj, że Magda zerwała z Norbertem. Nie powinnam tego mówić, ani nawet o tym myśleć o tym jako jej przyjaciółka, ale już od kilku dni miałam nadzieje, że do tego dojdzie. Bo naprawdę przestałam lubić Norberta, zaczął mnie poważnie irytować, nie mogłam dokończyć nawet słowa, bo zaraz mi przerywał, albo odwracał Magdy uwagę ode mnie. 
Nadzieja jest też dlatego, że są FERIE! Oh yeah aha! Mamy ferie i zamierzam w końcu odpocząć i spędzić je z Magdą i Olą. Teraz gdy "odzyskałam" Magdę musimy nadrobić zaległości. Oczywiście nie będę się bawić w jakieś sanki, czy coś, ale postanowiłam sobie, że muszę zrobić aniołka we śniegu.  
Nadzieja jest, bo jadę do Francji! (oczywiście z Magdą) Tata zgodził się opłacić mi wycieczkę, więc jest przeszczęśliwa. Podczas oczekiwania na odpowiedź łapałam się na tym, że myślałam co bym ze sobą zebrała, ale potem się szybko poprawiałam, gdyż nie chciałam wzbudzać w sobie jakiś nadziei, bo byłam przekonana, że tata nie sfinansuje mi wycieczki. Wczoraj była wyrobić zdjęcie do dowodu, ponieważ muszę wyrobić tymczasowy, bo akurat w tamtym roku musiała mi się skończyć ważność paszportu.
Nadzieja jest, bo wróciły moje dziwne sny. Przez ponad 2 tygodnie nie miałam snów i było mi z tym bardzo źle, gdyż przez kilka miesięcy prawie co noc miałam jakiś dziwny sen. A teraz wróciły z wielką siłą. Lekcja z Wtykłową - no problem, apokalipsa zombie - gotuje z Magdą gulasz. Tęskniłam za tymi moimi snami, ponieważ czasem są nawet prorocze. W apokalipsie zombie oprócz gulaszu, było tez to, że Magda zerwała z Norbertem i co sprawdziło się. 
Nadzieja jest dla Klaroline! Klausik i Claroline może w końcu będą razem. Dzisiejszy odcinek Pamięniczków był świetny. Klaus wybrał miłość nad zemsto i ocalił Claroline. Teraz z zapartym tchem czekam na następny odcinek.
Nadzieja jest, bo jeśli dostanę się do UNII Lubelskiej (liceum), to bardzo możliwe, że nie będę musiała mieszkać w bursie tylko, że mama z tatą wynajmą mi i Kamili stancje. 
Nadziei nie ma, bo jest drugie półrocze i miała się zacząć uczyć, a się nie uczę. A jeśli się nie będę uczyć to nie będę miała świadectwa z paskiem i zawale egzaminy, a to oznacza, że nie dostanę się do UNII, ani nigdzie indziej i będę musiała pójść do Zakrzówka, a nie zniosę już 10 roku w tej szkole, nie mówiąc już o uczniach jacy tu chodzą.
Nadziei nie ma, bo Michał nie zwraca na mnie uwagi, tak w ogóle rozmawiam z nim tylko na zajęciach artystycznych.
Teraz zupełnie z innej beczki, nie wiem dlaczego (pewnie przez książki) zwracam uwagę na to jak odczuwam jak mnie dotknie jakiś chłopak i niestety nie czuje wtedy ani prądu, ani ognia, ani nic z tych rzeczy. Ostatnio (w środę, na artystycznych) dotknął mojej ręki Michał, gdyż, ponieważ, bo mazaliśmy się z Magdą długopisami (zabawa jak z podstawówki, ale co tam) i poprosiłam Michała, żeby złapał Magdę za rękę, żebym mogła ja pomazać po niej, i gdy ją mazałam dotykałam ręki Michała, ale nic nie poczułam, jak bym się spodziewała coś poczuć? Czasem jestem po prostu tak niedorzeczna, lecz co poradzić. 
Whatever do wycieczki zostało 79 dni. Wycieczka jest zaraz po egzaminach więc, czym bliżej do wycieczki, tym bliżej do egzaminów. Będę płakać, tak bardzo nie chcę ich pisać. 
To raczej nieistotne, ale obcięłam sobie włosy (końcówki). Nikt nie zauważył tego, lecz mi cały czas wydaje się, że obciełam nie wiadomo ile. 
Na koniec podam wam tytuły lub linki kilku genialnych piosenek.
http://www.youtube.com/watch?v=4OjiOn5s8s8 - Nickeblack - Lullaby
http://www.youtube.com/watch?v=1cQh1ccqu8M - Nickeblack - How You Remind Me
http://pewdiepie.se/post/41380150648/pewdie-lover-best-song-ever-lmao-d -Pewdiepie - Umbrella
http://www.youtube.com/watch?v=Ytlz0rWantI - Snow Patrol -Umbrella
XOXO
Margaret

środa, 23 stycznia 2013

What?!

Damon ma umrzeć w odcinku 15 sezonu 4 i w odcinku 16 ma powrócić jako człowiek. Co w sobie myślicie ludzie?! Jak możecie mi to zrobić, jeśli to się stanie to chyba umrę. Mam nadzieje, że to tylko plotka, ale w książce tak było. Nie wiem co o tym myśleć. Damon jako człowiek to nie będzie ten sam Damon. Ot to, to nie. No cóż, pozostaje mi tylko czekać i dowiedzieć się jak wyemitują ten odcinek.
Margaret

poniedziałek, 21 stycznia 2013

21.01.13 - "Żegnaj, Ethanie"

Dlaczego wszyscy myślą, że go lubię, że jestem w nim zakochana? Świat jest taki dziwny.
Ostatni post był dość dołujący, a więc postanowiłam napisać coś również dziś. Wróciłam ze szkoły jakieś 2 godziny temu, bo nie miałam dodatkowego angielskiego. Humor dziś mam całkiem niezły, choć byłby o wiele lepszy gdybym zobaczyła się dziś z Magdą. Niestety nie było jej dzisiaj w szkole. Nie widziałam jej od prawie tygodnia, ponieważ w zeszłym tygodniu nie chodziłam do szkoły,bo byłam zbyt zajęta umieraniem. Tak umieraniem. Była taka chora, że przez 4 dni leżałam w łóżku i spałam przez całe dnie, czego nigdy nie robię. Miałam nadzieje, że zobaczę Magdę dzisiaj, bo miałam jej tak wiele do powiedzenia. Dziś rano skończyłam czytać 2 część Kroniki Obdarzonych "Istoty Ciemności". Boże jaka ta książka jest wspaniała! Po prostu w trakcie czytania tej książki (obu części) cały czas myślałam "It's so epic!". To nie Zmierzch, ani Harry Potter to coś lepszego, no może nie lepszego, ale równie świetnego jak Harry Potter, tylko że jest tu romans, więc może dlatego myślę, że jest lepszego. Chyba najlepsza książka z kategorii romans jaką czytałam. Czytałam wile książek z kategorii romans, a ściślej mówiąc paranormal romans i o wszystkich myślę, że były świetne, ale to... Boże to jest doskonałe. Tyle tajemnic się odkrywa w 2 części, choć jest to bardzo smutna część, gdyż Lena oddala się od Ethana i ucieka z innym, przez co przez pół książki płakałam, to i tak wszystko w niej jest przemyślane. Najbardziej chyba płakałam, gdy(jak ktoś czyta to wie)Lena, John i Ridley zrobiły ten "bałagan" na festynie, a potem Lena odeszła z Johnem zostawiając Ethana, a on szedł do samochodu, aby znaleźć inne wejście do tunelów, żeby za nią iść i wtedy Lena zaceltowała do niego po raz pierwszy od bardzo dawna i powiedziała (cytat z tego momentu):
"- Muszę wejść do tuneli.
Link wyciągnął kluczyki z tylnej kieszeni spodni.
- Skąd wiedziałem, że to powiesz?
Poszliśmy do Rzęcha. Żwir chrzęścił pod podeszwami trampek, kiedy Link próbował
dotrzymać mi kroku, podbiegając co chwila. Otworzył przerdzewiałe drzwi i wskoczył za
kierownicę.
- Dokąd jedziemy? A może mam spadać... - Ciągle jeszcze mówił, kiedy to usłyszałem.
Cichutkie słowa na samym dnie mojego serca.
Żegnaj, Ethanie.
I to był koniec. Słów i dziewczyny. Jak bańka mydlana, wata cukrowa czy ostatni srebrny
odłamek snu."
Nawet teraz się wzruszyłam, czytając ten fragment.
Po za tym moja średnia wcale nie  jest taka zła, chyba. Mam nadzieje, że będzie wynosiła ona przynajmniej 4,5, bo jeśli będzie po niżej to będzie bardzo źle. A wracając do początku tego posta to chodzi o Patryka. Jak już wiecie (wciąż nie wiem czemu wciąż misze "wy" przecież nikt tego nie czyta, albo przynajmniej nie zostawia śladu, że to czyta) ja nic do niego nie czuje, bo za tym, że jest moim przyjacielem. Siedziałam z nim dzisiaj pod klasą i rozmawiałam, i o razu wszyscy o patrzcie zakochańce i tak dalej. Boże, czego? Ola też mnie wkurzyła bo na angielskim, czyli po tej przerwie na której z nim rozmawiałam napisała mi w zeszycie
M.C + P.K. = <3
Daj ze siana człowieku! Jakim językiem ja mówię, przepraszam już się poprawiam. Uspokój się Aleksandro, to wcale mnie nie śmieszy. Po za tym kolejne zanudzenie z Pamiętników. 
ELENA POWIEDZIAŁAM W KOŃCU DAMONOWI, ŻE GO KOCHA I TO PODWÓJNIE!!! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Aha, nareszcie mu to powiedziała taka piękna scena, po prostu cudowne. Umieszczę gdzieś tu link do tego momentu. http://www.youtube.com/watch?v=G0B19opP2Y4
 I to by było chyba na tyle, tak sądzę. Jeszcze dam wam ostatnią radę. Ważną radę. Jeśli jeszcze nie czytaliście "Pięknych istot" to czytajcie koniecznie. Nie no żartuje prawdziwa rada to moje motto od niedawna, czyli "Szkoda życia na spanie" Bierzcie przykład ze mnie wczoraj poszłam spać o 23:00, a dziś wstałam o 5:30. No dobra kończę moje złote myśli. Nie zapomnijcie złożyć życzeń waszym babciom,
XOXO
Margaret