wtorek, 30 września 2014

30.09.14 - The girl in the mirror

No matter how hard I try
I can’t stop tears from falling down
I’m so unbelievable sad
Because is four days unit one month
I look in the mirror and what I see
Is completely terrifying me

It’s the same girl that I saw last year
But now everything is different than then
The mirror isn’t the same
The room, the country, the girl
She looks supposedly alike
But her hart is falling apart
And now when everything's back
She can’t look herself in the eyes

I don’t wanna feel this way
Please take this feeling away
Why I am in one moment okay
And in the other don’t fell that well
I just want to go back two years

When all of this was right and everybody was alive

Margaret

poniedziałek, 1 września 2014

01.09.14 - The time when I died

I wanna stay inside all day
I want the world to go away

Od 10 minut siedzę na tym nowym,otwartym postem i nie mam pojęcia od czego mam zacząć, jak zacząć, gdyż chyba nie ma dobrego sposóbu w jaki można to przekazać. 
Byłam głupcem, jestem takim głupcem. Myślałam, że cuda się zdarzają, że Bóg wysłuchuje naszych próśb, że wszystko się układa, że w końcu znalazłam mój spokój, mój sposób życia. Byłam tak głupia. Wystarczyła chwila, malutka chwila, aby wszytstko co miałam odeszło, aby wszystko co miałam zostało mi zabrane. Na miłość boską ma tylko 16 lat, nie powinnam przez to przechodzić, nie powinnam robić żadnej z rzeczy które muszę robić, nie powinnam oglądać tego, ani słuchać, ani myśleć co się dalej ze mną stanie, bo nagle wsyzstko stało się jedno wielką zagadką. Powinnam chodzić na imprezy, upijać się do upadłego, łamać serca i mieć złamane serce, z powdu jakiegoś głupiego chłopaka. Powinnam martwić się jednynie o to w co się ubrać i z kim spotkać.
Nie powinna słychać jęków bólu, patrzyć jak ciało zamienia się w szkielet, jak traci siłę. Nie powinnam martwić się co zrobić, aby ulżyć ból, jak podniść, by nie cierpiała. Nie powinnam zadręczać się co się ze mną stanie, gdy w końcu odejdzie, gdzie wyląduje, jak sobie poradzę. A najgorsze jest, że...
NIC NIE CZUJE
Nie czuję bólu, nie czuje rospaczy, żałoby, strachu, nic. Nie jest jak ostanim razem. Nie płaczę, nie uciekam. Po prostu siedzę i patrzę. patrzę i nic nie czuję. Co się ze mną dzieje?!
Na niczym mi już nie zależy, nie ma dla mnie znaczenia, czy wyląduje na ulicy, czy dostanę jedynkę, czy to w co jestem ubrana, jak wyglądam. 
I mam wrócić do szkoły i udawać, że mi zależy, że lubię tych ludzi, że chcę się uczyć, kiedy jedyną rzeczą na jaką mam ochotę to wyjechać gdzieś daleko, zamknąć się w osobnieniu i nigdy więcej nie spotkać ludzi, których znam. 
Mówią, myślą, że jestem dobrą osobą, gdy naprawdę myślę o zabójstwie co dziennie. Nie przeraża mnie myśl odebrania komuś życia, gdyby mi ktoś zapłacił to bym to zrobiła, bez zawachania, cholera nic nie czuję z powodu, że moja mam umiera, że za tydzień może jej już nie być, a oni nadal mówią, ze jestem dobra.
Jedyne uczucie jakie czuje to złość. Złość na siebie, na świat, na Boga, którego nie ma. Złość, bo dlaczego JA?!! Dlaczego inni mają swoje życie, przyjaciół, rodzinię i wszytsko czego nawet zapragną. A ja utkwiłam tu. Kto nad tym panuje, mówią, że jesteś panem własnego życia, lecz nie zgadzam się z tym, może z czasem, ale rodziny nie wybierasz nie możesz zmienić w co cię ona wciąga, co każe ci robić, przez co przechodzić.


Czego więc nie chwycić noża i jedny sprawnym ruchem zakończyć wszytsko. Nie boję sie śmierci, jeśli ktoś by mi powiedział, że umrę jutro nie przejełam bym się, ale dlaczego zabieracie ludzi, których kocham (?). Nie sądze, że wiem co to miłość. I chyba nie wierzę, że coś takiego istnieje. 
Śmierć, czy w ogóle jesteś?

The wasted years
The wasted youth
The pretty lies
The ugly truth
And the day has come where I have died


P.S. Wish I'd been a prom queen, fighting for the title

Margaret