środa, 23 stycznia 2013

What?!

Damon ma umrzeć w odcinku 15 sezonu 4 i w odcinku 16 ma powrócić jako człowiek. Co w sobie myślicie ludzie?! Jak możecie mi to zrobić, jeśli to się stanie to chyba umrę. Mam nadzieje, że to tylko plotka, ale w książce tak było. Nie wiem co o tym myśleć. Damon jako człowiek to nie będzie ten sam Damon. Ot to, to nie. No cóż, pozostaje mi tylko czekać i dowiedzieć się jak wyemitują ten odcinek.
Margaret

poniedziałek, 21 stycznia 2013

21.01.13 - "Żegnaj, Ethanie"

Dlaczego wszyscy myślą, że go lubię, że jestem w nim zakochana? Świat jest taki dziwny.
Ostatni post był dość dołujący, a więc postanowiłam napisać coś również dziś. Wróciłam ze szkoły jakieś 2 godziny temu, bo nie miałam dodatkowego angielskiego. Humor dziś mam całkiem niezły, choć byłby o wiele lepszy gdybym zobaczyła się dziś z Magdą. Niestety nie było jej dzisiaj w szkole. Nie widziałam jej od prawie tygodnia, ponieważ w zeszłym tygodniu nie chodziłam do szkoły,bo byłam zbyt zajęta umieraniem. Tak umieraniem. Była taka chora, że przez 4 dni leżałam w łóżku i spałam przez całe dnie, czego nigdy nie robię. Miałam nadzieje, że zobaczę Magdę dzisiaj, bo miałam jej tak wiele do powiedzenia. Dziś rano skończyłam czytać 2 część Kroniki Obdarzonych "Istoty Ciemności". Boże jaka ta książka jest wspaniała! Po prostu w trakcie czytania tej książki (obu części) cały czas myślałam "It's so epic!". To nie Zmierzch, ani Harry Potter to coś lepszego, no może nie lepszego, ale równie świetnego jak Harry Potter, tylko że jest tu romans, więc może dlatego myślę, że jest lepszego. Chyba najlepsza książka z kategorii romans jaką czytałam. Czytałam wile książek z kategorii romans, a ściślej mówiąc paranormal romans i o wszystkich myślę, że były świetne, ale to... Boże to jest doskonałe. Tyle tajemnic się odkrywa w 2 części, choć jest to bardzo smutna część, gdyż Lena oddala się od Ethana i ucieka z innym, przez co przez pół książki płakałam, to i tak wszystko w niej jest przemyślane. Najbardziej chyba płakałam, gdy(jak ktoś czyta to wie)Lena, John i Ridley zrobiły ten "bałagan" na festynie, a potem Lena odeszła z Johnem zostawiając Ethana, a on szedł do samochodu, aby znaleźć inne wejście do tunelów, żeby za nią iść i wtedy Lena zaceltowała do niego po raz pierwszy od bardzo dawna i powiedziała (cytat z tego momentu):
"- Muszę wejść do tuneli.
Link wyciągnął kluczyki z tylnej kieszeni spodni.
- Skąd wiedziałem, że to powiesz?
Poszliśmy do Rzęcha. Żwir chrzęścił pod podeszwami trampek, kiedy Link próbował
dotrzymać mi kroku, podbiegając co chwila. Otworzył przerdzewiałe drzwi i wskoczył za
kierownicę.
- Dokąd jedziemy? A może mam spadać... - Ciągle jeszcze mówił, kiedy to usłyszałem.
Cichutkie słowa na samym dnie mojego serca.
Żegnaj, Ethanie.
I to był koniec. Słów i dziewczyny. Jak bańka mydlana, wata cukrowa czy ostatni srebrny
odłamek snu."
Nawet teraz się wzruszyłam, czytając ten fragment.
Po za tym moja średnia wcale nie  jest taka zła, chyba. Mam nadzieje, że będzie wynosiła ona przynajmniej 4,5, bo jeśli będzie po niżej to będzie bardzo źle. A wracając do początku tego posta to chodzi o Patryka. Jak już wiecie (wciąż nie wiem czemu wciąż misze "wy" przecież nikt tego nie czyta, albo przynajmniej nie zostawia śladu, że to czyta) ja nic do niego nie czuje, bo za tym, że jest moim przyjacielem. Siedziałam z nim dzisiaj pod klasą i rozmawiałam, i o razu wszyscy o patrzcie zakochańce i tak dalej. Boże, czego? Ola też mnie wkurzyła bo na angielskim, czyli po tej przerwie na której z nim rozmawiałam napisała mi w zeszycie
M.C + P.K. = <3
Daj ze siana człowieku! Jakim językiem ja mówię, przepraszam już się poprawiam. Uspokój się Aleksandro, to wcale mnie nie śmieszy. Po za tym kolejne zanudzenie z Pamiętników. 
ELENA POWIEDZIAŁAM W KOŃCU DAMONOWI, ŻE GO KOCHA I TO PODWÓJNIE!!! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Aha, nareszcie mu to powiedziała taka piękna scena, po prostu cudowne. Umieszczę gdzieś tu link do tego momentu. http://www.youtube.com/watch?v=G0B19opP2Y4
 I to by było chyba na tyle, tak sądzę. Jeszcze dam wam ostatnią radę. Ważną radę. Jeśli jeszcze nie czytaliście "Pięknych istot" to czytajcie koniecznie. Nie no żartuje prawdziwa rada to moje motto od niedawna, czyli "Szkoda życia na spanie" Bierzcie przykład ze mnie wczoraj poszłam spać o 23:00, a dziś wstałam o 5:30. No dobra kończę moje złote myśli. Nie zapomnijcie złożyć życzeń waszym babciom,
XOXO
Margaret

niedziela, 20 stycznia 2013

20.01.13 - Łzy

Nie chce płakać, ale jakaś cząstka mnie chce i nie powstrzymuje łez. Czuje ich słony smak w ustach, ale nie próbuje ich powstrzymać. Nie próbuje bo przypominają one ból, dlaczego płacze, że wszyscy wciąż mnie poniżają, dla nikogo się nie liczę. Podkręcam muzykę na full i próbuje zagłuszyć myśli, ale nie mogę. Wypowiedziałam już słowa, których wcale nie chiałam wypowiedzieć. Tylko je wypowiedziałam , to tego pożałowałam. Powstrzymałam się jednak od wypowiedzenia tego co naprawdę myślę, tego co mnie zabija, tego przez co teraz płacze. Taka głupia rzecz może sprawić, że płaczesz, że przestaje wierzyć, że dla kogoś jesteś ważna, że jednak to nie są pozory. Ale jednak nie wierze, zawsze byłam tą najgorszą, tą najmniej kochaną. Zawsze się tak czułam, odkąd pamiętam. Pamięta jak byłam mała uciekałam i siadałam obok domu, gdzie nikt mnie nie widział. To była moja przystać. Pamiętam jak płakałam i Sarafina albo Woolfie przychodzili do mnie, a ja ich głaskałam i myślałam, że tylko oni mnie rozumieją, i chyba się nie myliła, bo teraz siędzię tu, w moim pokoju z zgaszonym światłem i czuję tylko gorące łzy lejące się po moich policzka i próbuje zdusić tylko i wyłączenie odgłos płaczu, żeby nikt mnie nie usłyszał. Czemu mi to robi? Kamila - najstarsza, najmądrzejsza, pierworodna, posłuszna, Ola - najmłodsza, choć ma najgorsze oceny wszyscy jej to daruj, nic nie musi robić, najbardziej kochana. JA - średnia, porzucona, najmniej kochana, najgorsza, wiecznie zła, wiecznie jej coś nie pasuje, pyskuje, ma wszystko robić. Dlaczego? Tylko dlaczego?  Tak jest zawsze. Czemu się obrażasz? Czemu płaczesz? Co znowu ci nie pasuje? A gdy się nie odezwę, bo nie wiem co powiedzieć, bo oni tego nie zrozumieją i zawsze słyszę to samo "Popłacz sobie, dawno nie płakałaś" albo "Jesteś jak babcia, obchodzi cię tylko własny tyłek", a potem wychodzą i zostawiają mnie samą. AJ potrzebuje tylko trochę miłości, tylko trochę wsparcia. Gdyby był tu tata może on by mnie zrozumiał. Nigdy nie myślałam o nim w ten sposób, aż to teraz, gdy spędziłąm z nim tydzień. Jak wczoraj z nim rozmawiał i powiedziała, że znowu jestem chora, a on do mnie powiedział ty chorowitku poczułam jak bardzo mi go brakuje, po raz pierwszy w życiu poczułam, że nie jest obcą mi osobą i że mnie kocha. Tak baedzo chce żeby tu był. Dlaczego nic nie ma sensu. Wiem, że powinnam się cieszyć, z tego co mam. Wim jak żałowała, gdy ciocia mi powiedziła, że mama zapewne umrze, pamiętam jak chciał cofną się w czasie i eymazać każde złe słowo, które na nią powiedziała, jak mówiłam sobie, że jeśli będe miała szansę to nie powiem już nic złego na nią, lecz gdy wróciła ze szpitala, przeżyła ja nadal robię to samo, ona krzywdzi  mnie choć może o tym nie wie, a ja krzywdzę ją.
Tak bardzo chcę  wybiec teraz z domu i pobiec na ten kawałe wystającego kamienia usiąść tam i płakać. Wziąć Sarfinę na ręce i mówić do niej, tak jak to robiłam jeszcze dwa lata temu, ale nie mogę. Po pierwsze jest zima, a po drugie Sarafiny już nie ma. Odeszła. Próbuje, próbuje nie okazywać uczuć, nie pokazywać, że widzę, że nie liczę się dla nich. Tyle razy zastanawiałam się czy nie jestem adoptowana. Jestem tak różna od nich. Wiem, że to głupie, ale czasami mam taką nadzieję, że to życie to jedna wielka pomyła, że przyjedzie ktoś i powie, że mam inną rodzinę, a to była tylko pomyłka, lecz to się nie dzieje.
Tak często mam ochotę popełnić samobójstwo. Tyle różnych opcji już rozważałam. Skoczyć z balkonu, podciąć sobie nadgarstki, albo tętnicę szyjną, udusić się, wbić nóż w serce, niestety mam zbyt mało odwagi, żeby to zrobić, boje się bólu, albo tego, że ktoś mnie uratuje. Nie boje się śmierci, jestem jej ciekawa, co jest po życiu.
Na policzkach czuje już tylko zaschnięte łzy, dlaczego moje życie jest takie do niczego? Chciałam bym się cofnąć w czasie i być znowu mała, gdyż teraz wiem takie straszne rzeczy, chciałam by się cofnąć i to wszystko zapomnieć. Zapomnieć, że mama jest chora, że tata wyjechał i zapewne nigdy nie wróci, że mama ma romans (i myśli, że ja nic nie wiem, a ja od ponad rok próbuje się o tym powiedzieć Magdzie, ale zawsze tchórze, bo boje się, że się wystraszy, że powie komuś, sama byłam wystraszona i obrzydzona, kiedy się dowiedziałam. Bo do zeszłego roku(odkąd dowiedziałam się że mam jest chora), co roku miałam takie samo życzenie na urodzi, a mianowicie, żeby mama i tata do siebie wrócili, żeby wszystko było jak kiedyś. Kiedyś, choć nawet nie pamiętam tego kiedyś, bo byłam zbyt mała.
Boje się, cały czas. Moje stopnie w tym półroczu są do niczego mam chyba średnią poniżej 4,5, co jest dla mnie okropnym wstydem. nie wiem dlaczego się nie uczę, jest tak wiele rzeczy, które robię żeby tego nie robić,   np.: piszę tego blog, czytam książki, oglądam serial, filmy, robię ten filmik dla Magdy, leże godzinami i słucham muzyki, siedzę i bezmyślnie przeglądam internet. Muszę się wziąć za siebie. Dlatego kończę, bo muszę zrobić ten durny test z polak, ale najpierw muszę zmyć z twarzy zaschnięte łzy.
XOXO
Margaret

czwartek, 10 stycznia 2013

10.01.13 - Please understand that.

Widzę, ja wszystko widzę, choć nie chce tego dostrzegać, choć próbuje tego nie dostrzegać, to wiedzę wszystko. Każdy ruchu, każde spojrzenie, widzę naprawdę wszystko. Mówią, że żyje w swoim świecie, że nie potrafię już doceniać czegokolwiek. Docenia, ale nie potrafię wypowiedzieć tego na głos. Nie umiem rozmawiać i może nie chce, bo dlaczego mam rozmawiać skoro wiem, że i tak mnie nie słuchają? Gdy mówię to wiem, że im przeszkadzam, gdy milczę to też im przeszkadza, więc co ja mam robić? Ja po prostu potrzebuje jednej osoby, która usiądzie koło mnie, spojrzy na mnie, ale nie wymuszonym wzorkiem, tylko spojrzy jak na kogoś na kim jej zależy, i powie "Wszystko w porządku jestem tu i pomogę ci". Bo ja potrzebuje pomocy, wiem że coś złego się ze mną dzieje i nie wiem czemu, ani co to jest. Każą mi się uśmiechać, rozmawiać ze wszystkimi, być otwartą, przejąć inicjatywę, ale ja nie potrafię. Jak mam się uśmiechać, kiedy wiem że w każdej chwili moja mamusia może umrzeć, jak mam byś szczęśliwa skoro mój tata jest daleko za granicą i nawet nie wiem czy jest bezpieczny, jak kiedy widzę jak mama płacze, jak mówi, że wolałaby umrzeć, niż się tak męczyć z tą chorobą. Po prostu nie mogę. W szkole uśmiecham się i nikt nie zauważa, że coś się dzieje, że wewnątrz krzyczę i wołam o pomoc. Jak mam "cieszyć się życiem" skoro wiem, że niedługo stracę moich przyjaciół, jak mam być sobą skoro oni nie lubią prawdziwej mnie. Bo prawda jest taka, że ja jestem tą smutną dziewczyną, która nie potrafi powiedzieć co myśli, która tak wiele razy musi przygryzać wargę, aby się nie rozpłakać. Nie chcę tu być, nie chce żyć w tym świecie. Mówią, że żyje w świecie książek i seriali, ale to nie prawda, bo żyje w TYM świecie i nienawidzę tego! Nienawidzę tego świata tego kim się przez niego stałam i tego, że nie mogę tego naprawić. Już nikt nie może mnie naprawić. Staram się robić wszystko lepiej, odzywać się, ale to mi nie wychodzi, gdy tylko coś powiem od razu myślę jakie to było głupie dlaczego to powiedziałam. Tak wiele razy chciałam umrzeć, albo chociaż cofnąć czas. Nie chcę być tą smutną, głupią dziewczyną, o której ludzie rozmawiają za jej plecami. Nie chcę być nią nie chce, chce być jak inni. Chce być zwykła, zwariowaną dziewczyną, nie smutną psychopatką. Ale  niestety nią jestem. Proszę zrozumcie mnie, nie mogę od tak przestać się zadręczać. Przestać odczuwać ten smutek i cieszyć się życiem. Jeśli nie możecie na mnie patrzeć, jeśli nie możecie przebywać ze mną po prostu odejdźcie, ja to zrozumie bo sama mam ochotę uciec od siebie. Nienawidzę mojego ciała, mojej twarzy, a szczególnie swojego zachowania, swojego charakteru, tego kim jest. Nienawidzę całej siebie! Czasem mam ochotę krzyknąć, abyście przestali mi mówić, że jestem taka smutna taka bez życia, że wszystko traktuje serio, ale jestem na to zbyt nieśmiała. Utknęłam w tym nędznym życiu.
Co wieczór wyobrażam sobie co by było gdy... Co by było gdyby mama była zdrowa? Co by było gdyby tata tu była? Co by było gdyby była zwykłą, śmiałą dziewczyną?
Jeśli to czytasz to zrozum mnie, zrozum to, że boję się powiedzieć Ci to wszystko co jest napisane powyżej, że chce żebyś wiedziała jak wygląda mój punkt widzenia, bo TY jesteś tą osobą, która mi została, która może mnie zrozumieć. Nie proszę Cię, żebyś mnie zrozumiała, proszę tylko żebyś spróbowała. Wiem, że ty nie masz pojęcia jak to jest znajdować się w takiej sytuacji jak moja. Powinnam powiedzieć Ci to wszystko osobiście, ale nie mam odwagi. Lubię Patryka, wiem jak na mnie patrzy, ale nie lubię go w ten sposób i ciągłe przypominanie mi o tym co on czuje wcale nie poprawi mi mojego samopoczucia, które na ogół i tak jest niskie, przez to czuje się okropnie, czuje, że to moja wina. I jeszcze jedno nie mam obsesji na punkcie Damona, po prostu on jest bardzo podobny do mnie. Tak samo często zostaje skrzywdzony przez życie, nienawidzi tego kim jest, nie może zdobyć tego czego chce, czyli Eleny, traci wiele osób i ja też zaczynam czuć, że przez to kim się stałam zaczynam tracić ciebie,a jeśli stracę ciebie, to stracę moją ostatnią nadzieję. Więc proszę spróbuj zrozumieć.
Margaret

niedziela, 6 stycznia 2013

06.01.13 - Chcę uciec, daleko.

Stałam na balkonie, otulona płaszczem, trzymając telefon w ręce z nadzieją, że jednak ktoś zadzwoni, że ktoś jednak pamięta o mnie, niestety nie było takiej osoby. Niebo żarzyło się różnokolorowymi fajerwerkami. Nowy rok - pomyślałam, ale wcale tego nie czułam. Obok mnie Magda obserwowała niebo i ciągle biegała o jednego do drugiego końca balkonu, aby nie przegapić najładniejszych fajerwerków. Ja słałam w miejscu i myślałam - ten rok nie był dobry, a następny pewnie będzie jeszcze gorszy. Nie potrafiłam dostrzec choć jednego pozytywnego powodu, dlaczego miałaby się cieszyć z tego, że jest nowy rok. Rok 2013. Moje myśli krążyły tylko wokół zły rzeczy które spotkały mnie w tym roku. Przypominałam sobie jak wiele razy w tym roku upokorzyłam się, jak wiele razy spotkało mnie coś złego.
Tak, więc wszystkim szczęśliwego nowego roku! (niestety nie możecie usłyszeć sarkazmu w moim głosie). Stało się mamy nowy rok pełen nowych problemów. Ale nie bądźmy pesymistami, tylko dlatego, że ja niem jest. O to, to nie. Pomyślmy pozytywnie w tym roku, będzie mnóstwo nowych książek, seriali, zapewne też głupawek i odpałów. Jak pewnie już zauważyliście (jeśli ktokolwiek to czyta) po raz pierwszy użyłam prawdziwego imienia wredolka, zrobiłam to bo uznałam, że nikt z moich znajomych tego nie czyta, a po drugie męczy mnie ciągłe usuwanie wyrazu Magda i zmienianie go na wredolka. Drugą rzeczą którą przestanę robić będzie to, że nie będę opisywać tu zdarzeń tylko moje myśli i reflekcje. Zapowiada się wspaniale! Znów ten sarkazm, musicie mi wybaczyć, gdyż mam dziś jakiś podły humor.Właśnie wróciła z kościoła i po prostu nic nie słuchałam. Do kościoła chodzę, bo muszę. Mama mnie zmusza, a teraz chodzę przez to głupie bieżmowanie. Ale nigdy nie zdażyło mi się żebym kompletnie nie słuchała w kościele. Była na chórku razem z Magdą i siedziało przede mną dziecko. Wszyscy pewnie myśleli, że ten mały chłopczyk jest uroczy, ale ja po prostu nienawidzę dzieci! Każdego dziecka. A teraz napisze coś po czym pewnie uznacie, że jestem chora psychicznie i ja osobiście uważam, że tak jest, aż zaczynam się sama siebie bać. A więc przez pół mszy myślałam o tym jak łatwo by było wyrzucić go za barierkę, a wtedy spadłby i zapewne by tego nie przeżył. No ale koniec tych moich psychicznych myśli.Wiem, że nie pisałam długo, ale nie miałam czasu przez ostatnie 4 dni tylko i wyłącznie czytałam książki, a mianowicie serię "Dary Anioła". Przeczytałam jak na razie 3 z nich. Słyszałam już o nich wcześniej, ale jakoś nie mogłam się zebrać, aby je przeczytać. Ale odkryłam w Nowy rok świetny kanał na youtube, prowadzi go tak dziewczyna, która jest komiczna, tak w ogóle to ma 3 kanały, a jednym z nich jest book talk, czyli recenzje książek. Weszłam na ten kanał, bo zobaczyłam, że ma recenzję Perce'go a ja oczywiście jako wielka fanka musiał to zobaczyć. Kanał na którym nie recenzuje książek, ale robi parodie i różne śmieszne rzeczy nazywa się chyba "polandbanana20".
Jutro trzeba iść do szkoły, ale ja bardzo nie chcę tam iść, ale już nie tylko dlatego, że to szkoła i nauczyciele pytają, i są sprawdziany, ale też dlatego, że ostatnio czuje się tam bardzo, bardzo samotna i opuszczona. Wiem, że nie powinnam tak myśleć, ale tak się czuje, wiem też że Magda na pewno tego nie zauważyła i gdybym jej powiedziałam to może by mnie zrozumiałam, ale nie mogę jej tego powiedzieć, nie mogę ją o to prosić, żeby przestała tak cały czas przebywać i rozmawiać z Norbertem i porozmawiała ze mną. Nie mogę bo to jej chłopak i wiem, że jest dla niej teraz równie waży co ja, może nawet ważniejszy, ale... Ale Magda to jedyna osoba z którą rozmawiam na przerwach, nikt inny tak naprawdę ze mną nie rozmawia. Może wymieni ze mną ze dwa zdania i sobie pójdzie, albo spyta czemu się sama. A ja czuje się teraz naprawdę dziwnie, kiedy siedzę koło niej, a oko niej Norbert, który ją przytula i tak dalej, po prostu czuje się taka samotna. Ostatnio przez cały czas marzę o tym, że nagle wszyscy mnie zauważą, zaczą ze mną rozmawiać i zobaczą prawdziwą mnie, lecz tak nigdy się nie stanie, bo ja jestem zbyt nieśmiała, żeby wziąć sprawę w swoje ręce i dać innym się poznać. Nie jestem tak odważna jak Ola, która biega po całej szkole, rozmawia ze wszystkimi  i dzięki temu wszyscy ja znają. Nikt tak naprawę mnie nie zna, nawet Magda nie zna mnie do końca, bo nigdy nie zrozumie co się dzieje w mojej głowie, ją też wszyscy znają i lubą, a ja... Ja jestem tylko koleżaną Magdy, bądź Oli, albo dziewczyną z klasy IIIa. Nie wierzę, że to kiedyś się zmieni, i obawiam się, że jeśli nie pójdę do szkoły z Magdą i zostanę sama w jakiś nowej szkole znowu stanie się to samo. Będę tą smutną dziewczyną która siedzi w koncie i czeka, aż ktoś ją zauważy, ktoś podejdzie do niej i porozmawia z nią, ale ona wtedy i tak będzie tak zdenerwowana tym, że rozmawia z kimś koga nie zna, że pewnie ucieknie. Tak często ostatnio mam ochotę wstać i uciec jak najdalej, uciec i nigdy nie wrócić.Udręczam się nad sobą, wiem, ale tak wygląda moje życie, życie dziewczyny niewidzialnej.
Teraz zupełnie z innej beczki, choć nadal mam doła to pewnie nie wyjdzie to tak optymistycznie jak powinno, gdyż powinna być to coś optymistycznego z czego powinnam się cieszyć. Michał zerwała z Natalią w Sylwestra. Była bardzo przybity (oczywiście wiem to wszystko bo pisał z Magdą, zaraz po tym) mówił, że ja kocha i tak dalej. Ucieszyłam się trochę na tą wiadomość. Lecz to nic nie oznacza, gdyż on mnie nie zauważ, a ja na pewno nie wykonam pierwszego ruchu, bo jestem na to zbyt nieśmiała.
Mam depresję, czuje się jak bym umarła, i w gruncie rzeczy che umrzeć, wiem że to złe i w ogóle, lecz chce tego. Nie boje się śmierci, ani tego co jest po niej, boje się tego świata w którym teraz żyje i boje się, że on nigdy się nie zmieni. Gdy stałam na tym balkonie pomyślałam sobie tylko jedną rzecz związaną z Nowym Rokiem, pomyślałam, że to będzie rok zmian. Teraz wiem, że to będzie rok zmian na gorsze!
P.S. Mam nadzieję że Magda tego nie czyta, bo wiem że możesz uznać mnie, za psychiczną i złą, obrazić się na mnie, a ja niemogę stracić ciebie, bo tylko ty mi zostałaś.
XOXO
Margaret