czwartek, 17 września 2015

17.09.15 - If I lay here, would you lay with me...

I wannted to be this sad little girl, I wannted to be unhappy, I wannted to be noticed.
Myślę, że dorosłam. I nie mówię tego bo chcę aby tak było, aby wszyscy traktowali mnie jako osobę dorosłą, ale dlatego, że moje widzenie na życie się całkiem zmieniło. 
Żałowałam wszytkiego, chciałam wszystko cofną, zapobiec temu, ale teraz wiem, że te rzeczy ukształtowały mnie tym kim teraz jestem, i może nie jestem idealna, poprawka, na pewno nie jestem idealna i zauważam swoje wady każdego dnia, ale jestem SOBĄ. I zajeło mi to niezwykle dużo czasu, aby sobie uświadomiła, że każde małe chwile są warte zapamiętania. Czy to te smutne i rozdzierające serce, czy te radosne napełniające chęcią do życia. Bo nasze życia składają się z tych malutkich elementów, tych małych godzin, które tworzą nasze życie. Filozofuje wiem, ale mam taki humor (deal with it!). 
Życie nieźle mnie skopało, mogę chyba to bezpiecznie powiedzieć. Że moje życie nie należało do najprostszych w przeciagu ostatnich kilku lat, ale przeżyłam. I nawet jeśli nadal nie uważam, że jestem silna i zawsze śmieję się wewnętzenie (?) jak ktoś mi to mówi, to przeczytałam dziś pewną rzecz, która uświadomiła mi, że może jestem jednak chociaż trochę silna. Ponieważ, może powimo tego, że nie uważam sie za silną osobę, to przecież nadal tu jestem, prawda? Nie poddałam się, nie wybrałam szybkiego, bezbolesnego wyjścia, przeszłam długą drogę, ale nadal tu jestem. Przetrwałam. Więc może mimo wszytko jestem silna.

Love always,
Margaret

piątek, 4 września 2015

04.09.2015 - The day YOU died

It's been a year, my friend
and the pain is still the same

Lekcje jak co dzień, torba w szatni gotowa do wzięcia, uśmiech na twarzy, pogawędka ze znajomymi, normaln dzień, który zmienił wszystko. Gdybym tylko wiedziała, że to był to dzień, to co...Zrobiłabym wszytko inaczej? Zapewne. Byłabym tam z tobą. Powiedziałabym swoje pożegnanie, zobaczyłabym Cię ostatni raz, ale skąd miałam wiedzieć... 
Pamiętam ten dzien jakby był wczoraj, jaki miałam, wtedy dobry humor, jak zadowolona i uśmiechnięta szłam ulicami, jak podjechał samochu, jak tata powiedział, że Cię już nie ma,
Tak bardzo próbowałam wtedy nie płakać, bo byłam samochodzie z wujkiem, jak bardzo chciałam być silna, jak straciłam ostanie resztki oparcia kiedy doktorka powiedziała, że muszę być silna. Pamiętam nosze stojące pod domem, pamiętam, że nie chciałam wejsć do pokoju w którym leżałaś, bo ciebie juz tam nie było, było tylko ciało, jak Kamila mnie przytuliła, jak nie widziałam co ze sobą zrobić, jak chciałam po prostu zostać sama, a nie mogłam, jak napisałam Magdzie i Patrykowi, że "Moja mamusia umarła", jak przyjechała jakaś rodzina, żeby pomóc sprzątać, jak przebrałam się na czarno, jak zeszłam na dół na różaniec, jak przyszło masę ludzi, jak chciałam po prostu stamtąd uciec, jak nie miałam tego nikogo przy swoim boku, jak po prostu nie mogłam pojąc co się stało, jak wszystko tego dnia się zmieniło.
Był wtedy taki łady dzień, słoneczny i ciepły. Ptaszki śpiewały i był lekki wiaterek. Nic nie zapowiadało, że to był ten dzień. Ale to był ten dzień. I nawet to że widziałam, że on nadcodził, bo przecież po to przyjeżdzałam wcześniej z Lublina, to i tak nic nie mogło mnie przygotować na niego. 
Nic nie może cie przygotować na stratę kogoś kogo kochasz na zawsze.

It's been a year, my friend
and I'm still here, while she slipped away


Love always,
Margaret